Niedziela, 13 października 2024. Imieniny Edwarda, Geraldyny, Teofila

LEGENDY O MŁAWIE (CZ. 2.)

2022-07-12 12:00:00 (ost. akt: 2022-07-12 12:21:57)
Pomnik św. Wojciecha w Mławie

Pomnik św. Wojciecha w Mławie

Autor zdjęcia: Fot. Zdjęcia ze zbiorów autora

Podziel się:

Ma Mława swoją legendę. Dotyczy ona pochodzenia nazwy miasta. Opowiada o tym na łamach naszego tygodnika dr Leszek Arent, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mławskiej. Dzisiaj druga część tej opowieści.

W końcowym fragmencie legendy Mława przyjmuje postać Pytii — greckiej wyroczni delfickiej, do której przychodzili po radę wielcy ówczesnego świata helleńskiego.

Mława jak Pytia

Prześledźmy zatem najważniejszą radę, którą  wydała Mława.
„A gdy ludzie z Krzyżaki ciągle mieli zwady, to do Mławy przybyli, by posłuchać jej rady. (…) Powiedz, Mławo, co czynić, bo cierpliwość ustawa? Krzyżak dwory plądruje, nie oszczędza i chaty! Nic dla niego ubogi, nic dla niego bogaty! Kościół także zrabuje, dziewki młode nie szczędzi! Nie okupisz się niczym, ani nawet pieniędzmi! Przed jakże trudnym dylematem stanęła Mława, żeby udzielić właściwej i mądrej rady. Ponieważ, jak głosiła legenda „A bić w niego nie idzie, bo znak krzyża on nosi”.

Mądra „Mława myśli, a duma! waży każde swe zdanie, aż nareszcie odezwie się do nich”, czyli do tych którzy przyszli po radę. I tu uderzyła w patriotyczne struny, „Słowianie! (…) Nawet nie Polacy tylko szerzej, jakby zwracając się do przedstawicieli wszystkich ludów  walczących z Germanami o wpływy w Europie.

Dalej stwierdziła, że nie powinni lękać się krzyża, ponieważ ma on symbolizować dobro, ale gdy używa go ten, co czyni zło  „…gdy pali, rabuje, gdy rozbija, zło czyni – to kto mieczem wojuje – ten od miecza ginie. I wam, mężne Mazury, Bóg dał krzepy nie mało! Gdy was -Krzyżak napada – bijcie jako przystało!".

I dalej uzasadnia swój wywód, podrażniając ambicje tych , którzy przyszli po radę. „Nic- te on krzyże maluje na swoim płaszczu lub zbroi, ale skoro jest zbójem – za nim Pan Bóg nie stoi!”.

Zaskoczeni taką radą przybysze upewniają się jeszcze, czy właściwie zrozumieli przesłanie Mławy. Więc się dopytują „Wic weń walić, cna Mławo, tak nam jednak radzicie?”.
Ostateczna odpowiedź jest jasna i prosta „Walić! Mława odrzecze, walić prosto, jak w świecę!”.

Ale pojawia się w takiej sytuacji niespodziewany problem. Jak zareaguje na taką sytuacje książę Konrad Mazowiecki? Przecież to on sprowadził na pogranicze prusko-mazowieckie Krzyżaków, którzy mieli nawracać pogańskich Prusów na wiarą katolicką. I znów przybysze mają wątpliwości, jak zachować się przed księciem, który jest władcą Mazowsza. Pytają więc „A cóż Konrad, Książ prawy na to powie, czy wiecie?”.

Mądra Mława ma gotową odpowiedź „Jeśli powie – to Książu - swoje krzywdy wskażecie, chaty wasze spalone, córki wasze w okowach i te rany krwawiące, co nosicie na głowach”.

Otrzymawszy takie argumenty nikt z potrzebujących rady nie miał już wątpliwości jak należy postępować. Mława dała dobrą radę więc „rozeszli się kmiecie, rozjechali rycerze! Ale odtąd Krzyżactwo już tak łatwo nie bierze łupów z onej krainy, bo gdy się zjawi – to mu każdy nieledwie – zbrojny opór postawi!

Antyniemieckie porady

Przesłanie o problemach wynikających z niewłaściwego rozumienia znaków, które są symbolem dobra, ale w złych są zamiarach używane, splata się z potrzebą obrony własnych granic przed najezdnikami w białych płaszczach i czarnych krzyżach.

Porady Mławy mają wyraźnie wydźwięk antyniemiecki. Trudno się dziwić, wszak miasto powstało blisko granicy z Zakonem Krzyżackim, potem z Prusami Wschodnimi. Ciągłe konflikty to codzienność ale tylko w średniowieczu, potem miasto krótko było pod zaborem pruskim – to wszystko musiało odbić się na takim widzeniu powstania miasta.

W rzeczywistości nie odpowiada prawdzie historycznej. Przecież w średniowieczu Mazowsze więcej ucierpiało od najazdów Litwinów, Jaćwingów, a nawet Prusów, niż krzyżaków.

Legenda napisana w XIX wieku, była jednym z wielu przekazów antygermańskich, które tworzyli artyści malarze jak Jan Matejko, poeci Maria Konopnicka, czy mławska pisarka Zuzanna Morawska. Postać mądrej Mławy można spotkać na frontonach miejskich kamienic a także w parku miejskim jako fontannę.

Legend było więcej

Należy również dodać, że przedstawiona legenda napisana przez Konstantego Bolestę – Modlińskiego nie była jedyną. Swoją legendę napisała również Zuzanna Morawska i Marta Zarecka- Sielawa.

Zuzanna Morawska urodziła się w Sokołówku koło Ciechanowa w 1848 roku. Była znaną pisarką powieści dla dzieci i młodzieży, poetką i działaczką oświatową oraz znanym pedagogiem. Początkowo pracowała w Warszawie ale już w 1880 roku przeniosła się do Mławy. Mieszkała w Zulinku - niewielkim majątku w pobliżu Mławy. Zmarła w 1922 roku w Mławie, gdzie została pochowana na cmentarzy parafialnym.

Według Zuzanny Morawskiej nazwa Mława powstała z połączenia trzech głosek: Mm, ław i a. Miasto powstało znacznie wcześniej, niż przedstawił swoją wersję Konstanty Bolesta-Modliński, bo jeszcze w czasach pogańskich.

Jeden człowiek wraz z rodziną szukał na tych terenach miejsca na założenie gospodarstwa i zbudowania domu. Wybrał dogodne miejsce na polanie i zaczął ścinać wybrane drzewo. Wtedy spłoszył ptactwo i zwierzynę która zaczęła uciekać, tylko jeden baran pozostał na miejscu, co zasygnalizował głośnym pomrukiem - mu! mu! mu!, jakby chciał zapytać drwala „co robisz?”.

Gdy ścięte drzewo zaczęło spadać z jego konarów wyfrunął mały ptaszek i zaświergotał: ław, ław, ław. Na jego świergot zareagowały dzieci i zaczęły szukać gniazda w zwalonym drzewie, a gdy je zalazły zakrzyknęły a, a, a. Nagle trzy głosy odezwały się kolejno i zabrzmiała Mu-ław-a.

Zapoznajmy się z zapisem Morawskiej:
Wtem z pomiędzy jego gałęzi wyleciało jakieś ptaszątko, i łopocząc skrzydełkami skarżyło się żałośnie:
- Ław, ław, ław
A baran im odpowiadał:
- Mm, -mm.
A ptaszek ciągle wołał:
-Ław, ław!
Dzieci, dziwują się ptaszynie krążącej koło zwalonego drzewa, poczęły, szukać między jego gałęziami, a znalazłszy gniazdo, wrzasnęły z podziwu i uradowania się: a,a"

I tak spodobała się owej rodzinie nazwa, którą postanowiła określić swoje siedlisko - Mławą.

Jeden element nie pasuje do tej układanki. Baran nie wydaje dźwięku "mu", tylko "be, be". Tak więc zamiast barana powinien być umieszczony w legendzie wół albo krowa, a najlepiej żubr lub tur – symbol potęgi i dostojeństwa ostępów leśnych.

Jeżeli głównym sprawcą nazwy, mimo wszystko, ma być baran, to w takim razie nazwa naszego miasta powinna brzmieć Beława, lub Bława.

Legenda wierszem pisana

Marta Zarecka-Sielawa ( 1925-1991) była mławską bajkopisarką i malarką. Jej wersja legendy o Mławie w formie wiersza, w 1988 roku została wysoko oceniona i otrzymała pierwszą nagrodę w konkursie literackim z okazji 70-lecia Odzyskania Niepodległości przez Polskę.

Pani Marta łączyła nazwę miasta z postacią św. Wojciecha – biskupa misjonarza, który jakoby na tych terenach nawracał pogańskich mieszkańców. Strudzony i zmęczony postanowił odpocząć pod starym dębem, który rósł przed chatą miejscowego rybaka. Ten ugościł wędrowca w swoim domu a następnego dnia przeprawił łodzią przez rzekę.

Wojciech zaskoczony ciepłym przyjęciem, odchodząc pobłogosławił siedlisko rybaka życząc mu, żeby w przyszłości powstało tu miasto. Kilka wieków później powstała w tym miejscu osada w zakolu rzeki, otoczona bagnami. Przybywający do niej kupcy i handlarze z oddali dostrzegali osadę wśród mgieł, jakie powstają na terenach zabagnionych i zaczęli nazywać ją Mgławą.

***
Od bagien i rzeki
Białej mgły obłoki
Skrywały osadę
Na handlowym szlaku
Przed podróżnych okiem,
Tak z upływem czasu
Wywołując okrzyk
Za podróżnych sprawą
Zadziwienia „Mgława”

Tak więc nazwa miasta wywodziła się, według legendy napisanej przez Martę Zarecką-Sielawę z mgieł, unoszących się często nad tymi terenami, z których wyłaniała się osada handlowa – Mgława, dla lepszego wysławiania zwana Mławą.

Obecnie trudno przeciętnemu mieszkańcowi miasta wyobrazić sobie rzekę, przez którą miejscowy rybak przeprawił łodzią św. Wojciecha. Może tysiąc lat temu miejscowy Seracz był wielką rzeką, po której tylko łodzią można było przedostać się na drugi brzeg. Trudno jednak w to uwierzyć.

No cóż, legenda nie musi opierać się tylko na wydarzeniach prawdopodobnych. Nieprawdopodobnym jest też samotny pobyt św. Wojciecha w tych okolicach.

Misjonarz – Wojciech, ogarnięty pasją nawracania pogan na wiarę chrześcijańską, do pogańskich Prusów popłynął Wisłą do Gdańska, i to w otoczeniu licznej eskorty wojów, wysłanych przez księcia Bolesława Chrobrego. Już na terenie Prusów eskortę odprawił.
Legenda Zareckiej uzasadnia nie tylko nazwę miasta ale też obecność świętego Wojciecha w herbie Mławy.
Dr Leszek Arent, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mławskiej.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB