Do wypadku doszło 1 marca na krajowej „siódemce”, podczas huraganu Emma, który nawiedził większą część Polski. Podmuch Emmy zerwał z jadącego drogą samochodu ciężarowego ważący kilkaset kilogramów dach, który z olbrzymim impetem wbił się w maskę jadącej za nim astry. Oplem kierował 26-letni syn wójta Szydłowa. Auto po zderzeniu z dachem zjechało z drogi i wpadło na przydrożne drzewo. Kierowca zginął na miejscu. Dwoje z trójki pasażerów astry w stanie bardzo ciężkim przebywa w szpitalu.
Huragan zerwał dach
Do wypadku, w którym zginął 26-letni Michał doszło 1 marca około godziny 23 na krajowej „siódemce”. Tego dnia nad całą Polską szalał orkan, który meteorolodzy nazwali Emmą. Michał prowadził opla astrę. W okolicach Żurominka mijał się z samochodem ciężarowym, za kierownicą którego siedział 66-letni mieszkaniec powiatu żyrardowskiego. W pewnym momencie jeden podmuch Emmy zerwał kilkusetkilogramowy dach przyczepy ciężarówki, która z olbrzymim impetem wbiła się w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód, którym podróżowali mieszkańcy naszego powiatu. Zerwany dach wręcz zmiażdżył cały przód auta, które po uderzeniu zjechało na pobocze i uderzyło w drzewo. Michał zginął na miejscu.
Nic więcej nie można zrobić
Troje pasażerów zostało przewiezionych do mławskiego szpitala. Jedna osoba, która doznała lekkich obrażeń już wyszła, natomiast stan dwóch, kobiety i mężczyzny, jest bardzo ciężki. - Aktualnie ich stan się ustabilizował – informuje Jacek Białobłocki, dyrektor szpitala. - Są utrzymywani w stanie śpiączki farmakologicznej i cały czas mamy bezpośredni kontakt z warszawską kliniką neurochirurgii. Kobieta przeszła operację usunięcia krwiaka, natomiast mężczyzna zabieg odbarczenia odmy. Nic więcej na dzień dzisiejszy zrobić nie można, nawet gdyby pacjenci przebywali w klinice warszawskiej. 3 marca na stronie internetowej Urzędu Miasta pojawił się apel o zbiórkę krwi dla rannej w tym wypadku Anity Krystkiewicz. Na apel mieszkańcy zareagowali momentalnie. Już pierwszego dnia po ukazaniu się informacji do punktu krwiodawstwa zgłosiło się 28 osób. Dzień później było ich prawie 50 i cały czas centrum przyjmowało zawiadomienia o chęci oddawania krwi przez pracowników mławskich zakładów pracy i uczniów szkół. - Apelujemy do wszystkich, by przychodzić mniejszymi grupkami i oddawanie krwi rozłożyć w czasie, ponieważ krew będzie potrzebna jeszcze długo – mówi pielęgniarka dyżurująca.
Jan Bugaj
