Piątek, 19 kwietnia 2024. Imieniny Alfa, Leonii, Tytusa

Zanim wybuchła Insurekcja Kościuszkowska

2022-03-31 17:39:13 (ost. akt: 2022-04-01 08:57:40)
Kopiec Kościuszki w mławskiej Wólce

Kopiec Kościuszki w mławskiej Wólce

Autor zdjęcia: Materiały autora tekstu

Podziel się:

W tym roku 24 marca, podobnie jak w poprzednich latach, obchodziliśmy kolejną, tym razem 228. rocznicę wybuchu Insurekcji Kościuszkowskiej. Przypomina o niej dzisiaj dr Leszek Arent, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mławskiej.

Data ta związana jest z przysięgą złożoną na rynku krakowskim przez Naczelnika Powstania - Tadeusza Kościuszkę, w trakcie której złożył znamienne przyrzeczenie, „iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie dla obrony całości granic, odzyskania samowładności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę”.

Powstanie kościuszkowskie kojarzone jest zazwyczaj w przysięgą na rynku krakowskim i bitwą pod Racławicami. Tymczasem pierwsze próby  zbrojnego oporu przeciwko rządom targowiczan, a praktycznie  rosyjskiego ambasadora Igelstroma,  powstały  na północnym Mazowszu. To tu praktycznie rozpoczęło się powstanie. Związane było z  próbą przeciwstawienia się redukcji wojska i postacią dowódcy I Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej - brygadiera Antoniego Madalińskiego.

Po drugim rozbiorze sytuacja Rzeczypospolitej szlacheckiej stawała się  coraz trudniejsza i bardziej niebezpieczna. Na dworze carskim  w Petersburgu zwyciężyła koncepcja, zaakceptowana przez carycę Katarzynę II, całkowitego ubezwłasnowolnienia kadłubowego już państwa polsko-litewskiego. Jednym z  jej przejawów miała być redukcja wojska.

Pod naciskiem rosyjskiego ambasadora Rada Nieustająca, będąca wtedy namiastką rządu, uchwaliła 21 lutego 1794 roku redukcję wojska o połowę. Zredukowanych żołnierzy miano przymusowo wcielić do wojska rosyjskiego i pruskiego. Z pozostałych jeszcze 36 tysięcy zamierzano w Koronie pozostawić tylko 10 – 12 tysięcy a w Wielkim Księstwie Litewskim  5-6 tysięcy.

Nie bez znaczenia w planach rosyjskich było oczekiwanie, że w wojsku może dojść do buntu czy ruchawki, która mogła być podstawą do rosyjskiej interwencji zbrojnej w całej Rzeczypospolitej.

Patrioci skupieni wokół Tadeusza Kościuszki, działający głównie na emigracji w Lipsku i Dreźnie, postanowili przeciwstawić się polityce niszczenia państwa i planowali wybuch powstania antyrosyjskiego na wiosnę 1794 roku.

Jednym ze spiskowców  w kraju był brygadier Antoni Józef Madaliński – dowódca  1 Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej, liczącej 1200  – 1300 żołnierzy, stacjonującej w  kilku miejscowościach  w okolicach Ostrołęki.

Aby nie dopuścić do redukcji stanu etatowego  brygady, Madaliński już 12 marca wyruszył na  jej czele wraz ze szwadronem porucznika Zielińskiego, a także  patriotycznie nastawionych ochotników szlacheckich, wzdłuż granicy pruskiej w kierunku Przasnysza.

Marsz zbuntowanych oddziałów odbywał się wzdłuż granicy pruskiej. Nie był łatwy, ponieważ odbywał się  w czasie wiosennych roztopów w trudnym lesistym terenie, gdzie trudno było o dobre drogi. Po drodze rekwirował żywność, za którą płacił kwitami a także pieniędzmi przejętymi z solnej kasy pruskiej.

W Przasnyszu do brygady przyłączyło się  kilkunastu Kurpiów: myśliwych i przemytników, z których  dowódca utworzył mały oddział kurpiowskich strzelców pieszych. Następnym miastem na drodze brygady była Mława.
Do Mławy przybył Madaliński 14 marca.

Władze miejskie i mieszkańcy miasta przyjęli strudzonych żołnierzy owacyjnie. Po zaprowiantowaniu i krótkim odpoczynku, powstał plan zaatakowaniu stacjonujących w Szreńsku huzarów pruskich. Korzystając z mławskich przewodników i 12 mieszczan z siekierami  dla zrąbania słupów granicznych,  nocą z 14 na 15 marca kilka szwadronów Madalińskiego wzięło udział w napadzie na garnizon pruski.

Po krótkiej walce, w której Prusacy stracili 10 kawalerzystów do niewoli wzięto półszwadron huzarów ppłka Tumplinga wraz z jego dowódcą. Tylko 13 huzarom udało się uciec do Działdowa, gdzie wszczęto alarm. Po tym  sukcesie Madaliński wraz z brygadą pomaszerował do Raciąża i dalej do Wyszogrodu.  Z Mławy  kilkunastu mieszczan zaciągnęło się na ochotnika do brygady.

W tym miejscu należy dodać, że mławianie jako przewodnicy przyczynili się  do zaatakowania pruskiego garnizonu w Szreńsku. Oddziały polskie dokonując  tego ataku przekroczyły granicę pruską, ustanowioną po II rozbiorze i dokonały ataku na oddział obcego państwa.

Był to pretekst dla rządu   pruskiego do wkroczenia na tereny północnego Mazowsza i jego okupacji. Rozkaz datowany na 20 marca wydał osobiście król pruski Fryderyk Wilhelm. Wojska pruskie wkroczyły na tereny północnego Mazowsza. 24 kwietnia 2 dywizja pruska  operująca  z Nidzicy zajęła Mławę. Prusacy okupowali Mazowsze Północne do linii Narwi.

Czy były to działania dobrze przemyślane?. Chyba nie. Przecież niewielki oddziałek pruski w Szreńsku w żadnym przypadku nie zagrażał brygadzie Madalińskiemu. Być może niechęć do Prusaków była tak duża, że postanowiono dokonać  napadu dla podniesienia morale wojska. Zwycięska potyczka zawsze  wzmacnia poczucie własnej wartości.

Generał Antoni Józef Madaliński urodził się w 1739 roku w Porowie w Ziemi Sieradzkiej. Pochodził ze średniej szlachty. Był uczestnikiem Konfederacji Barskiej.  W 1770 roku walczył na Mazowszu Północnym w oddziale znanego dowódcy powstańczego Józefa Sawy–Calińskiego.

Posłował na Sejm Czteroletni z województwa gnieźnieńskiego. Będąc zwolennikiem reform należał do Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji  3 Maja. W 1792 roku został brygadierem I Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej  na czele której walczył w wojnie polsko - rosyjskiej w obronie Konstytucji 3 Maja.

Brał czynny udział w Insurekcji Kościuszkowskiej. Awansowany przez Naczelnika Kościuszkę do stopnia generała majora a następnie lejtnanta. Uczestniczył w bitwie pod Racławicami i Szczekocinami  a następnie w obronie Warszawy. 

Na czele swojej brygady aktywnie przyczynił się do wybuchu antypruskiego powstania w Wielkopolsce, wchodząc w skład korpusu Jana Henryka Dąbrowskiego. Po upadku powstania udał się do Galicji. W 1795 roku został aresztowany przez Austriaków  i wydany Prusakom. Zmarł 19 lipca 1804 roku w  dziedzicznym majątku Borowe. Został pochowany w  kościele św. Apostołów Piotra i Pawła w Przybyszewie.

Dzięki wsparciu patriotycznie nastawionych mieszkańców miast leżących na trasie jego nadgranicznego rajdu, miedzy innymi Mławy, mógł Madaliński ze swoimi żołnierzami przedrzeć się wzdłuż granicy pruskiej do  Krakowa. 

Trzeba też zaznaczyć, że marsz brygady Madalińskiego przyspieszył  wybuch powstania antyrosyjskiego, na czele którego stanął Tadeusz Kościuszko. Tu należy  podkreślić, że ludność Mławy była wyjątkowo patriotycznie nastawiona do działań mających na celu obronę niepodległej Rzeczypospolitej.

Jeszcze jeden wątek z trudnych dni Insurekcji Kościuszkowskiej warty jest podkreślenia. Kiedy we wrześniu 1794 roku wybuchło powstanie antypruskie w   Wielkopolsce, na północnym Mazowszu okupowanym przez Prusaków również doszło do zbrojnych działań przeciwko agresorom.

W okolicach Mławy i Szreńska działał jeden z najliczniejszych oddziałów powstańczych, dowodzony przez Józefa Rokitnickiego, liczący według danych pruskich, przesadnie obliczanych na  około 3 tysięcy ludzi. Składał się głównie z drobnej, zaściankowej szlachty. Nie jej wykluczone, że w jego składzie znajdowali się  również ochotnicy z Mławy.

Można się zastanawiać, czy powstanie kościuszkowskie miało szansę powodzenia? Odpowiedź może być tylko jedna. Nie. Tak pod względem politycznym jak i militarnym stało na straconych pozycjach.

Pod względem militarnym armie zaborców były wielokrotnie liczniejsze, a pod względem politycznym! Nie wszyscy w Polsce popierali insurekcję a symbolem bierności i niezdecydowania był monarcha – Stanisław August Poniatowski.

Pomimo tego trzeba dobitnie podkreślić, że upadająca Rzeczypospolita pokazała, że nie przyjmuje biernie swojego tragicznego losu, że próbuje mimo wszystko, odchodzić w niebyt państwowy z honorem i bronią w ręce.

Potwierdzeniem tej tezy jest opinia wielu historyków: Artura Śliwińskiego który napisał „ dzięki powstaniu kościuszkowskiemu Polska mogła trwać, istnieć i w dalszym ciągu walczyć o swoją całość i niepodległość. Dzięki powstaniu państwo polskie schodziło z widowni świata z orężem w dłoni, z chwałą męstwa, które rozbłysło znakomicie na polach Racławic i bruku Warszawy”.

Prof. Andrzej Zahorski podkreślił „Chociaż bowiem Kościuszko poniósł klęskę, wskazał drogę walki o wolność poprzez zbiorowy wysiłek całego narodu i to stało się jego testamentem politycznym. Tę kościuszkowską myśl ideowopolityczną podejmą Polacy porywając się co pokolenie do walki o odbudowę państwa”.

Na koniec warto przypomnieć, że w 100 rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki, w 1917 roku, powstał w mławskiej Wólce kopiec poświęcony naczelnikowi insurekcji.

Usypany z inicjatywy ks. Ignacego Krajewskiego, proboszcza parafii na Wólce, był dowodem patriotycznej postawy Mławian w tamtych latach, pełnych nadziei na uratowanie niepodległości Rzeczypospolitej, pomimo że znacznie już okrojonej.

Warto też wiedzieć, że w 100. rocznicę śmierci naczelnika wmurowana została na frontonie mławskiego kościoła farnego tablica jemu poświęcona. Oprócz kopca i tablicy, Tadeusz Kościuszko jest patronem jednej z większych ulic w mieście. Nie mamy natomiast  ulicy brygadiera  Antoniego Madalińskiego.

Każda rocznica wybuchu powstania kościuszkowskiego skłania do refleksji nad koniecznością walki o niepodległość. W tym roku sytuacja jest nadzwyczajna, spowodowana brutalną, niczym nie sprowokowaną, agresją Rosji na suwerenne państwo ukraińskie. Czy walka Polaków o niepodległość w 1794 roku może być porównywalna z obecną wojną na Ukrainie. I tak i nie.

Wtedy Rzeczpospolita upadała, na skutek wielu różnych zdarzeń, ale znaleźli się ludzie, którzy w sytuacji pod względem militarnym, prawie beznadziejnej, zdecydowali się bronić Ojczyzny do końca. Wokół byli nieprzyjaźni Polsce sąsiedzi; pomocy nie można było oczekiwać od nikogo. Obecna sytuacja Ukrainy jest zdecydowanie lepsza. Cały cywilizowany świat potępia agresora, dostarcza Ukrainie broń, przyjmuje uchodźców.

Jeden element jest wspólny dla obu tragicznych wydarzeń, tego z 1794 roku i 2022. Jest nim brutalna imperialna polityka Rosji; nie ważne czy carskiej, bolszewickiej czy rządzonej przez Putina.

Od czasów Piotra Wielkiego rosyjska władza i elita a także znaczna część społeczeństwa są przekonane o wyjątkowej pozycji Rosji na świecie, która może dokonywać podbojów, uzależniać innych i ciągłe powiększać swoje imperium. Czy przegrana wojna na Ukrainie wpłynie na zmianę mentalności Rosjan? Miejmy taką nadzieję.
Dr Leszek Arent, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mławskiej.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB