Sobota, 12 października 2024. Imieniny Krystyny, Maksa, Serafiny

Survival uczy szacunku, wytrwałości i konsekwencji

2019-11-24 08:20:00 (ost. akt: 2019-11-22 09:47:16)

Podziel się:

Survival, kolarstwo, górskie wędrówki i fotografia to tylko jedne z wielu pasji Tomasza Kocota. Mławianin ma na swoim koncie mnóstwo wypraw, podczas których gromadził umiejętności związane z przetrwaniem w ekstremalnych warunkach.

Survival to inaczej sztuka przetrwania. Leśne wyprawy pozwalają nabyć umiejętności, dzięki którym można przetrwać przebywając poza cywilizacją. To także rodzaj aktywności przygodowej. Tomasz Kocot już od dzieciństwa lubił przebywać na łonie natury. Survival pozwala mu na poprawę kondycji fizycznej oraz kształtowanie charakteru. Swoją pasję do sportu przekazuje dzieciom, kreatywnie spędzając z nimi czas wolny i ucząc wytrwałości.

- Jak zaczęła się Twoja przygoda z survivalem?

Od zawsze lubiłem ekstremale przygody i kontakt z przyrodą. Sam należałem do harcerstwa i jeździłem na obozy oraz szkolenia harcerskie. Można więc powiedzieć, że to wtedy miałem pierwszy kontakt z survivalem. Od małego zabierałem synów pod namiot, czy to w góry, czy na Mazury. Jednak prawdziwa przygoda z survivalem zaczęła się od artykułu w „Gościu Niedzielnym”, gdzie ukazał się tekst o centrumprzygody.com i Szkole Przygody Taty i Dziecka.
Postanowiliśmy zatem spróbować. Są to wyjazdy ojca z dzieckiem [synem lub córką] raz w miesiącu, od października do czerwca. Każdy wyjazd charakteryzuje się czymś innym i można przeżyć inną przygodę.

- Czy survival oprócz sprawności fizycznej kształtuje także charakter?

Tak, jak najbardziej. Musimy wyjść ze swojej strefy komfortu i zmierzyć się ze swoimi lękami. Każdy ma inne - jeden boi się wysokości podczas wspinaczki, inny ciemności i ciasnych jaskiń, a jeszcze inny zimna, gdy trzeba przenocować w tipi przy 18 stopniach C.
W tak trudnych warunkach nie ma miejsca na udawanie i wychodzi z nas nasza prawdziwa natura, szczególnie, że jesteśmy ze swoim dzieckiem. Raz - musimy zapewnić mu bezpieczeństwo, a dwa - musimy pokazać, że może na nas polegać w każdej sytuacji.
Czasem nasze zadania są tak skonstruowane, że to my musimy zaufać swojemu dziecku. Na pewno nas to łączy i zbliża do siebie. Jest to też czas poświęcony tylko sobie nawzajem. W codziennym pędzie ciężko znaleźć taki czas tylko 1:1, ponieważ rozpraszają nas codzienne obowiązki.
Podczas wypraw z centrumprzygody.com mamy też szkolenia z zakresu rozwoju i psychologii. Dowiedziałem się tam wielu rzeczy, które na pewno zmieniły moje życie pod kątem relacji i wychowania dzieci oraz zrozumienia samego siebie.

- Pamiętasz pierwsze nocowanie w szałasie?

Tak. Pierwszy raz spałem w szałasie, który sam zbudowałem w środku nieznanego lasu nad Bugiem - jeszcze w harcerstwie, w siódmej klasie podstawówki. Był środek wakacji, więc było bardzo przyjemnie. Z synem pierwszy raz spaliśmy razem w szałasie 3 lata temu. Wtedy też było bardzo przyjemnie – ok. 3 stopnie C i lekki deszcz. Mieliśmy duży szałas z ogniskiem pośrodku, więc było ciepło.

- Jaki sprzęt jest niezbędny podczas wyprawy survivalowej?

Dobre buty trekingowe, wytrzymałe spodnie, nieprzemakalna kurtka, nóż i piła oraz śpiwór i plecak to podstawa. Wszystko jednak zależy od charakteru wyjazdu. Jeśli jedziemy do jaskiń to potrzebne nam są też stroje jaskiniowe i latarki czołówki. Jeżeli natomiast jedziemy na wspinaczkę to uprzęże, liny oraz kaski. Na szczęście cały sprzęt specjalistyczny ma nasz instruktor, więc nie musimy wszystkiego kupować sami.

- Śmieszna/nietypowa anegdotka z wyprawy?

Nie wiem czy śmieszna, ale jak raz wracaliśmy z wyprawy i byliśmy już stosunkowo blisko domu, to w przednią szybę w samochodzie wleciał nam duży bażant…

- Ile dni najdłużej trwała Twoja wyprawa survivalowa?

Siedem dni - kiedy byliśmy z synami na objeździe konnym w Bieszczadach rok temu, pod koniec sierpnia. Mieszkaliśmy tydzień w namiotach w lesie, kąpaliśmy się w rzece, sami gotowaliśmy na ognisku jedzenie, a co najważniejsze, jeździliśmy po górach konno, bez siodła. Obok obozu znaleźliśmy nawet ślady niedźwiedzia i wilków w błocie.

- Czy dzięki temu, że uprawiasz survival czujesz się bezpieczniej podczas różnego rodzaju zagrożeń?

Na pewno trochę tak. Wiem jak poradzić sobie w różnych kryzysowych sytuacjach. Zdobyta wiedza pomaga zachować zimną krew i nie panikować w różnych ekstremalnych zdarzeniach, jakie mogą nas spotkać.
Generalnie uważam, że więcej osób powinno przechodzić takie szkolenia oraz więcej dzieci w szkole średniej powinno doświadczać tego typu przeżyć. Na pewno pomogłoby im to lepiej kształtować swój charakter i poznać siebie. Teraz za dużo dzieci chowa się „pod kloszem”, w zbyt bezpiecznych i komfortowych warunkach.

- Czy masz jakieś porady dla młodych osób, które chciałyby uprawiać survival?

Najłatwiej chyba zapisać się do harcerstwa lub namówić tatę, żeby pojechał z nimi na taką przygodę. Dzieci samodzielnie nie zachęcam do survivalu, ponieważ trzeba tam jednak używać ostrych narzędzi, takich jak noże czy siekiery. Przy wspinaczce czy speleologi będzie potrzebna pomoc instruktora. Można jednak zacząć od prostych rzeczy - iść do lasu, zbudować szałas, rozpalić sobie ognisko, spróbować przenocować w lesie, wybrać się w góry.

- Czy sądzisz, że programy telewizyjne prowadzone przez Beara Gryllsa ukazują rzeczywiste zagrożenia?

Tak, to bardzo dobry program. Sam z synami często go oglądam. Razem analizujemy, jak oni zachowaliby się w danej sytuacji oraz jak ja bym się zachował .
W dzisiejszych czasach, gdy brakuje dobrych wzorców, na pewno może to być wzór i autorytet dla dzieciaków. Polecam oglądanie jego programów, ponieważ nigdy nie wiemy w jakiej sytuacji kiedyś możemy się znaleźć.

- Kochasz góry. Jakie szczyty udało Ci się już zdobyć?

Kocham to swoją żonę i dzieci, a góry bardzo lubię ;) Niestety na razie nie zdobyłem kilku szczytów w Tatrach i Bieszczadach, ale wszystko jest przede mną. Bardzo chciałem pojechać w Himalaje czy Pireneje, ale nawet nie po to żeby zdobywać szczyty, lecz aby zachwycać się pięknem natury.

- Za co cenisz sobie górskie wędrówki?

Za widoki jakie można tam zobaczyć i doświadczyć potęgi przyrody oraz Bożego stworzenia świata. Zawsze kiedy jestem w wysokich Tatrach czuję tę potęgę, która je stworzyła.

- Jazda na rowerze to Twoja trzecia sportowa pasja. W jakich zawodach brałeś dotychczas udział?

Kiedyś była pierwsza, ale niestety miałem dość poważny wypadek na treningu i teraz jeżdżę już dużo mniej. Za to więcej biegam i trenuję crossfit. Ścigałem się w różnych zawodach m.in. w Mazowi, Polanbike czy ŚLR w Górach Świętokrzyskich.

- Zarażasz swoją miłością do sportu także dzieci. Czego chcesz je dzięki niemu nauczyć?

Zdrowego trybu życia, szacunku do swojego ciała oraz wytrwałości i konsekwencji w działaniu.

- Skąd wzięła się u Ciebie pasja do fotografii?

Mam duszę artystyczną i zawsze lubiłem rysować oraz fotografować. Skończyłem ASP w Warszawie, ale fotografia była odłożona jakby na bok. Dopiero od zeszłego roku wróciłem do „starej miłości” i odrodziła się dawna pasja.
Fotografia daje mi wolność artystyczną i możliwość wyrażenia, pokazania świata, jakim go widzę. Cały czas jeszcze się jej uczę i odkrywam nowe obszary, w których mogę jej użyć. Teraz bardzo lubię robić zdjęcia makrofotografii oraz zdjęcia z drona. Ukazują one świat inny niż widzimy go na co dzień gołym okiem. Coś co codziennie mijamy, w obiektywie aparatu może zyskać zupełnie inny wymiar.

- Jakiego sprzętu używasz do robienia zdjęć?

Najbardziej lubię robić zdjęcia swoim aparatem Fuji X-H1 - jest to bezlusterkowiec z wymienną optyką - ale także od niedawna dronem. Zawsze mam też przy sobie telefon, którym również można dziś robić wspaniałe zdjęcia. Wystarczy tylko trochę wrażliwości na otaczający nas świat i odrobina wiedzy technicznej.

- Jaka jest Twoja najciekawsza fotografia?

Oj nie mam takiej jednej wybranej, to chyba inni mogliby taką wybrać ;-) Ale te najciekawsze to chyba te ze świata makrofotografii.

- Podróże są pretekstem do fotografii czy odwrotnie?

-To trochę nawzajem się napędza, ale często podczas wypraw survivalowych nie ma czasu na robienie „ładnych” zdjęć. W tym roku w lutym odbyłem wyprawę na Śnieżkę. Mimo tego, że pogoda była bajkowa i w zaspach śniegu wchodziliśmy podczas pełni księżyca na szczyt góry, nie miałem siły na wyjmowanie aparatu z plecaka i jego rozstawianie.

- Jakie jest Twoje życiowe motto?

Moim życiowym mottem jest to, aby zaufać Bogu, a wszystko się z Nim uda, wcześniej czy później. Nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. W życiu kieruję się również zasadą, aby być dobrym człowiekiem dla wszystkich oraz żeby robić wszystko najlepiej jak się tylko potrafi.
NT


Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB