Konkubina, alkohol i nóż - jeśli te trzy składniki spotkają się w kuchni, tragedia murowana. DĂźgnięta nożem przez Jana L. kobieta szczęśliwie przeżyła cios, potem przebaczyła, a wczoraj przed Sądem Okręgowym w Olsztynie wypłakała swojemu konkubentowi wolność.
- I tak będziemy razem, nic nas nie rozłączy - powtarzał przed wyrokiem 50-letni Jan L. z Bartoszyc. Płakał jak bóbr. Jego konkubina Bożena B., sama też w spazmach, uczynnie podsuwała mu chusteczki higieniczne. Nie było im wesoło - za usiłowanie zabójstwa kobiety prokurator żądał dla Jana L. 10 lat więzienia.
18 października ubiegłego roku, podczas sprzeczki, mężczyzna pchnął swoją konkubinę nożem w brzuch. Ostrze przebiło woreczek żółciowy, o włos ominęło ważne naczynia krwionośne. Kobieta sama zadzwoniła po pogotowie i w towarzystwie córki Jana L. (ma na utrzymaniu w sumie czworo dzieci) czekała na przyjazd karetki, a w szpitalu trafiła prosto na stół operacyjny.
Do najgorszego, na szczęście, nie doszło. Dzięki temu - a przede wszystkim dzięki pojednaniu pokrzywdzonej z oskarżonym i ich szczerym łzom - olsztyński sąd mógł złagodzić kwalifikację czynu Jana L. Uznał go winnym, ale nie usiłowania zabójstwa, lecz tylko ciężkiego uszkodzenia ciała i skazał go nie na 10, a tylko na cztery lata więzienia. Poszedł też parze z Bartoszyc na rękę i zwolnił Jana L. z aresztu, w którym mężczyzna przebywał od chwili zdarzenia.
Stanisław Brzozowski
s.brzozowski@gazetaolsztynska.pl|||
18 października ubiegłego roku, podczas sprzeczki, mężczyzna pchnął swoją konkubinę nożem w brzuch. Ostrze przebiło woreczek żółciowy, o włos ominęło ważne naczynia krwionośne. Kobieta sama zadzwoniła po pogotowie i w towarzystwie córki Jana L. (ma na utrzymaniu w sumie czworo dzieci) czekała na przyjazd karetki, a w szpitalu trafiła prosto na stół operacyjny.
Do najgorszego, na szczęście, nie doszło. Dzięki temu - a przede wszystkim dzięki pojednaniu pokrzywdzonej z oskarżonym i ich szczerym łzom - olsztyński sąd mógł złagodzić kwalifikację czynu Jana L. Uznał go winnym, ale nie usiłowania zabójstwa, lecz tylko ciężkiego uszkodzenia ciała i skazał go nie na 10, a tylko na cztery lata więzienia. Poszedł też parze z Bartoszyc na rękę i zwolnił Jana L. z aresztu, w którym mężczyzna przebywał od chwili zdarzenia.
Stanisław Brzozowski
s.brzozowski@gazetaolsztynska.pl|||