Boże Narodzenie w tradycji ludowej nazywano „Godami” – od święta godowego lub tzw. szczodrych godów. Gody pogańscy Słowienie obchodzili w związku z przesileniem zimowym, rozpoczynającym nowy rok słoneczny.
Głównym świętem była niedziela
Kiedy zostało ustanowione święto upamiętniające narodzenie Jezusa Chrystusa.
Określenie czasu powstania święta narodzin Chrystusa i umieszczenia go w kalendarzu liturgicznym, jest ciągle kwestią otwartą i dyskutowaną przez uczonych, zajmujących się tą problematyką.
W oparciu o dostępne źródła prawdopodobnie święto wprowadzono w Rzymie w IV lub jeszcze pod koniec III wieku naszej ery.
Przez pierwsze trzy wieki istnienia chrześcijaństwa, według nauczania Kościoła powszechnego, pierwszym i głównym świętem była niedziela, jako wspomnienie misterium paschalnego.
Od II wieku obchodzono święto poświęcone śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa – Wielkanoc. Boże Narodzenie jako święto zaczęto obchodzić w połowie IV wieku. Potwierdza to wzmianka o publicznej celebracji, znajdująca się w dziele Chronograf z 354 roku.
Nie jest wykluczone, że święto Bożego Narodzenia zostało wprowadzone przez Kościół po zwycięstwie cesarza Konstantyna Wielkiego nad Maksencjuszem w 312 roku lub nad Licyniuszem w 324 roku.
Liturgiczne obchodzenie święta Bożego Narodzenia ugruntowało się po przyjęciu dogmatu o bóstwie Jezusa Chrystusa, ogłoszonego przez sobór nicejski w 325 roku. Szybko rozprzestrzeniło się w cesarstwie zachodnim. Również szybko celebracja tego święta została zaakceptowana w cesarstwie wschodnim.
Święta zaczynają się Wigilią
Święta Bożego Narodzenia zaczynają się od dnia poprzedzającego, czyli od Wigilii, zwanej popularnie w Polsce Gwiazdką.
W dniu tym, zgodnie z tradycją, obowiązuje post jakościowy, czyli bezmięsny, a nawet w niektórych rejonach ścisły. Punktem kulminacyjnym Wigilii jest uroczysta kolacja, zaczynająca się po pojawieniu się na niebie pierwszej gwiazdki.
Nim jednak do tego doszło przez 4 tygodnie obowiązywał adwent, czyli czas oczekiwania na ponowne przyjście Chrystusa, spokoju, ciszy, postu i nabożeństwa.
Jak podaje Jan Stanisław Bystroń w obyczajach staropolskich w XVI i XVIII wieku: „Gwarne zazwyczaj życie domowe i sąsiedzkie stawało się na przeciąg kilku tygodni przyciszone, poważne, bardziej niż zazwyczaj pobożne.
Zbliżały się wielkie święta godne, których należało oczekiwać w skupieniu i modlitwie; Kościół katolicki nakładał długie posty. Zresztą sama przyroda zdawała się narzucać ów okres spokoju i oczekiwania. […] W okresie tym praca w gospodarstwie skupiała się przede wszystkim w obrębie czterech ścian domostwa”.
Wigilia Bożego Narodzenia była wielką uroczystością – napisał we wspomnieniach Julian Ursyn Niemcewicz: „Dnia tego po całej może Polsce był obiad. Trzy zupy, migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i śledziem, kaucja dla służących, krążki z chrzanem, karp do podlewy, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okonie z posiekanymi jajami i oliwą itd. Obrus koniecznie musiał być na sianie, w czterech kątach izby jadalnej stały cztery snopy jakiegoś nie zmłóconego zboża”.
Gospodarz żegnał krzyżem opłatek
Po ukazaniu się pierwszej gwiazdki zaczynano uroczystą wieczerzę. Czy to w dworach szlacheckich, czy wiejskich chałupach, wszyscy uczestnicy klękali i odmawiali modlitwę „Ojcze Nasz” i „Zdrowaś Maryjo”.
Po modlitwie gospodarz, jako głowa rodziny żegnał krzyżem opłatek i z żoną podchodzili z nim składali sobie życzenia, nawet przełamywali się ze służbą, mówiąc tradycyjną formułkę, jak zaklęcie „Bodajbyśmy na przyszły rok łamali go z sobą”.
W Polsce, ale również w Czechach i na Ukrainie wierzono, że w dzień wigilijny występują zjawiska nadprzyrodzone. Na wsiach kultywowano zwyczaje „ucztowania ze zmarłymi”.
W okolicach Jarosławia gospodynie po Wigilii sprzątały niedojedzone potrawy dla bydła, albo zostawiały je przez trzy dni i noce na stole, by duchy nieboszczyków, które w święta Bożego Narodzenia odwiedzają domy, miały się czym pożywić.
Powszechnie wierzono, że i zwierzęta biorą udział w uczcie wigilijnej, wynoszono więc resztki jedzenia z kolacji wigilijnej i zanoszono do stajni i obór.
Do ucztowania wigilijnego zapraszano również dziką zwierzynę, wilki z lasu, jelenie i sarny a nawet wróble.
Wynoszono przed dom niektóre potrawy i rzucano przed siebie. W Wielkopolsce, na wsiach w wieczór wigilijny, gospodarze wychodzili przed domy i rzucali groch o ścianę wołając „wilku, wilku chodź do grochy; jak nie przyjdzies, to nie przychodź aż do siego roku”.
W niektórych regionach na Wigilię zapraszano także mróz. Tak więc starano się, żeby w tym dniu nikogo nie pominąć. Wierzono bowiem, że jest to dzień nadzwyczajny, że cała przyroda odczuwa przyjście na świat Zbawiciela.
Powszechna była wiara, że w dniu wigilijnym zwierzęta między sobą mówią ludzkim głosem, że woda zmienia się w wino, a wróżby stawiane w tym dniu sprawdzają się.
Choinka w okresie staropolskim nie była znana
Wigilia była nie tylko dniem, w którym przenikał się świat zmarłych ze światem żywych, ale też czasem radosnym, dniem w którym głównie młodzież płatała figle.
Na wsiach już od samego rana parobkowie chowali gospodarzom różne przedmioty i narzędzia, wieczorami wynoszono wozy, zatykano kominy.
Z radosnym obchodzeniem Wigilii było związane tzw. kolędowanie. Po uczcie wigilijnej do domów i chałup przychodzili kolędnicy z życzeniami pomyślności w nowym roku.
Przebierano się głównie za postacie nawiązujące do tradycji biblijnej: za Trzech Króli lub króla Heroda, ale również za diabły, dziadów, Cyganów i Żydów.
Na wsiach we wschodniej Polsce istniał zwyczaj obdarowywania spotkanych po drodze biedaków.
W okresie staropolskim nie była znana, powszechnie używana dzisiaj choinka przystrojona w różne ozdoby.
Zwyczaj ustawiania drzewka w pokoju przyjął się na początku XIX wieku i to tylko w środowisku mieszczańskim i inteligenckim pochodzenia niemieckiego, przeważnie wśród ewangelików.
Zwyczaj ten został powszechnie zaakceptowany pod koniec wieku XIX i przetrwał do dnia dzisiejszego. Bez choinki święta Bożego Narodzenia trudno sobie wyobrazić.
Dni świąteczne przeznaczone były na towarzyskie zabawy i ucztowanie, a świętowano je hucznie, żarłocznie i głośno.
W czasie świąt obdarowywano się prezentami. Cytowany wcześniej Jan Stanisław Bystroń tak wyjaśniał pochodzenie kolędy: „Rozsyłano też w ten dzień dary, co potem na Wilie lub na Nowy Rok przeszło; nazywano to kolędą. Jedni dary rozsyłali, inni znów przymawiali się o nie; weszło w zwyczaj, że parobcy wiejscy, organiści, bakałarze bardzo powszechnie także i księża chodzili od chaty do chaty, poczynając, rzecz prosta od dworu, i zbierali kolędę. Młodzież wiejska śpiewała przy tym pieśni, zazwyczaj stare, często mało już zrozumiałe, ale oprócz nich śpiewała też wierszowane życzenie pod adresem poszczególnych członków rodziny; księża i klechy zbierali ową kolędę jako rodzaj zwyczajowego podatku. Nie brakło przy tym scen gorszących; zdarzało się nieraz, że taka kolędująca kompania parobków terroryzowała gospodarzy, wywołując spory i bójki”.
Tłumne, gwarne i wesołe nabożeństwa
Święta Bożego Narodzenia nie mogły obejść się bez uczestniczenia w nabożeństwie.
W tym dniu nabożeństwa były: „tłumne, gwarne i wesołe; pobożni śpiewali kolędy, a ksiądz w kazaniu roztaczał barokowo-fikcyjną pomysłowość, przemawiał wzniośle i rubasznie, zabawiał i wzruszał. Przez czas pewien bawiono się w kazaniach słownym rozdawaniem kolędy, co w drugiej połowie XVIII wieku stało się staromodnym” - napisał Jan Stanisław Bystroń.
Warszawska gazeta „Monitor” z 1773 roku tak o kolędzie pisała: "Kolędy w kościele już na kazaniach nie rozdają, co przedtem rzecz arcymiła była, kiedy to dowcipnie temu pieluszki, temu żłóbek, temu stajenkę na kolędę dawano”.
Wynikało z tego, że kolędy były na początku słowne i przekazywane na kazaniach w kościołach, a potem jako prezenty, przekazywane znajomym, jak również kolędnikom, chodzącym po dworach i wiejskich chałupach.
Pierwszy dzień dla św. Szczepana
Drugi dzień świąt poświęcony był pierwszemu męczennikowi za wiarę chrześcijańską – św. Szczepanowi.
Związany był ze zwyczajem obsypywania się wzajemnie owsem. Zazwyczaj przed kościołem, ale też w jego wnętrzu.
Jak napisał ks. Jędrzej Kitowicz w „Opisie obyczajów za panowania Augusta III” zwyczaj ten na Rusi przybrał wyjątkowe rozmiary: „że sypano na księdza owies, a on go potem zbierał jako swoją własność, zdarzało się jednak, że czasem i czymś twardszym dostał, gdy miał niechętnych lub nierozsądnych parafian”.
Owies był w kościołach święcony, ponieważ miał tę własność, że rosnąc na polu każde ziarno mogło być widziane oddzielnie. Porównywano jego ziarna do cnót św. Szczepana.
Poświęcone ziarna owsa używano następnie do siewu i dodawano do karmy bydłu. Wierzono, że będą się zdrowo chowały i plony będą obfite.
Nieodzownym elementem świąt Bożego Narodzenia były jasełka. Początkowo prawdopodobnie bernardyni wystawiali w jednej z izb klasztornych kołyskę z dzieciątkiem, przystrojoną kwiatami przy której śpiewano pieśni.
Zwyczaj ten został przeniesiony do kościołów i jest obecny do dzisiaj.
Ksiądz Jędrzej Kitowicz o jasełkach tak napisał: "Mamy wiadomość z Ewangelii, że Chrystus, narodzony w stajni, złożony był praesepio. Praesepio znaczy w polskiej mowie żłób. Jasła zaś zowią się zagrody pod żłobem, gdzie słomę na pościel pod konie służący kładą; mówią się też jasła, kiedy w oborach, w których bydło stawa, nie masz żłobów, tylko w takie zagrody, z deseczek zrobione, kładą dla bydła słomę i sypią sieczkę. Ten co pierwszy jasełka wymyślił, o których niżej będę pisał, rozumiał, że żłób i jasła są imiona jednę rzecz znaczące, tę samę, co słowo łacińskie traespere, przeto lalkom swoim i fraszkom dziecinnym, którymi wyrażał Narodzenie Chrystusowe, nadał imię jasełka. Które kiedy nastały do Polski, nie wiem, jak jednak pamięcią zasięgam, we wszystkich kościołach były używane; obchodzono je tak jak groby wielkopiątkowe, lubo mało co ludzie stateczni, tylko najwięcej matki, mamki i piastunki z dziećmi, studenci z dyrektorami i młodzież doroślejsze obojej płci, pospólstwo zaś drobne niemal wszystko".
Jak wyglądały jasełka w okresie staropolskim?
Ksiądz Jędrzej Kitowicz bardzo szczegółowo i plastycznie je opisał: "Pomienione jasełka były to nieruchomości małe, ustawione w jakimś kącie kościoła, a czasem zajmujące cały ołtarz niżej i wyżej po bokach, tylko jedną mensę ołtarzowa nie zaprzątnioną sobą nie zastawując do odprawiania mszy świętej wolną. Była to w środku szopka mała na czterech słupkach, daszek słomiany mająca, wielkości na wszerz, dłuż i na wyż łokciowej; pod tą szopą zrobiony był żłobek, a czasem kolebka wielkości ćwierćłokciowej; w tej lub w tym osóbka Pana Jezusa z wosku albo z papieru klejonego[…]. Przy żłobku z jednej strony wół i osieł z takejże materii jak i osóbka Pana Jezusa ulane lub utworzone, klęczące i puchaniem swoim Dziecię Jezusa ogrzewające, z drugiej strony Maria i Józef stojący przy kolebce w postaci nachylonej, afekt natężonego kochania i podziwiania wyrażający. […]. Toż dopiero w niejakiej odległości jeden od drugiego pasterze padający na kolana przed narodzoną Dzieciną, ofiarujące mu dary swoje: ten garnuszek masła, ów syrek, inny baranka, inny koźle; dalej za szopą po obu stronach pastuszkowie i wieśniacy”.
Symbole Bożego Narodzenia
Większość zwyczajów związanych z obchodzeniem świat Bożego Narodzenia przestała być obecna, albo pozostała w zmienionym charakterze.
Dziś już nikomu nie przyszłoby do głowy obsypywać księdza owsem, kolędę odprawiają duchowni jako wizytę domową, a malowanie okiem farbą, i różne inne psoty, jeszcze pięćdziesiąt lat temu obecne, zaniknęły.
Warto w związku z tym przypomnieć symbolikę niektórych przedmiotów, związanych ze świętami Bożego Narodzenia:
Choinka – symbolizuje życie i witalność. Zwyczaj ubierania choinki przybył z Niemiec.
Gwiazdka – symbolizuje narodzenie Jezusa Chrystusa. Uważano dawniej, że zawsze pokazuje drogę do domu; według legendy pokazała drogę Trzem Królom.
Sianko – położone pod obrusem symbolizuje ubóstwo i żłóbek, w którym urodził się Jezus.
Świeca – jest znakiem zaproszenia Maryi i Józefa, żeby Jezus mógł się także narodzić w naszym domu.
Prezenty – Jezus jest darem Bożym. Prezenty w dniu Bożego Narodzenia symbolizują idee dawania. Jest to nawiązanie do darów złożonych przez Trzech Króli.
Jemioła – uznawana jest za symbol ponownych narodzin życia duszy i po śmierci ciała. Zawieszona nad stołem wigilijnym miała chronić przed złymi mocami.
Anielskie włosy – symbolizowały istoty opiekujące się domem i domownikami.
Podłażniczka – wierzchołek sosny lub świerku przytwierdzony do sufitu przystrojony ozdobami miał zapewnić zdrowie i uchronić domowników od nieszczęść, a pannom zapewnić szybkie i szczęśliwe małżeństwo.
Dr Leszek Arent, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mławskiej.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez