Piątek, 10 maja 2024. Imieniny Antoniny, Izydory, Jana

Świąteczne refleksje

2020-12-26 18:08:44 (ost. akt: 2020-12-26 18:11:01)
ilustracja

ilustracja

Autor zdjęcia: Karol Wrombel

Podziel się:

"Onieśmielającą świeżość podłogi, stół pod białym obrusem, choinkę dotykającą sufitu, jej pień ze strużkami żywicy w kolorze "Busnel Calvados" - to wszystko chcesz zobaczyć. Oczy domowników są wpatrzone w ciebie, i oczy kota, i oczy psa". Oddajemy Wam dzisiaj tekst dziennikarki i poetki Haliny Barbary Klein.

Pociąg pędzi przez zaśnieżone pola, mijając wiejskie chatki rozrzucone na bezkresnej, białej przestrzeni. Światła w domach mają gościnny blask, ujadanie psów jest bardziej powściągliwe, kształty drzew są jak wielkie ornamenty na tle granatu nieba w gwiazdach; wszystko wydaje ci się niezwyczajne.

A od tej niezwykłości oddziela cię tylko cienka szyba okna i ta straszna pokusa: wyskoczyć z pędzącego pociągu, choćby na chwilę zajrzeć do któregoś z mijanych domów, stanąć w progu, ogarnąć wzrokiem zastaną tam świąteczność.

Onieśmielającą świeżość podłogi, stół pod białym obrusem, choinkę dotykającą sufitu, jej pień ze strużkami żywicy w kolorze "Busnel Calvados" - to wszystko chcesz zobaczyć.

Oczy domowników są wpatrzone w ciebie, i oczy kota, i oczy psa.
A Ty - jak przybysz innego świata - dotykasz płonącej świecy i odchodzisz stwierdziwszy, że wszystko jest tak, jak być powinno.

I znów jesteś w pędzącym pociągu, od wielkiej niezwykłości świata znów oddziela cię tylko cienka szyba okna.

W usypiającym rytmie kół nadchodzi rozpamiętywanie; i koniecznie musisz myśleć o tamtej kobiecie, która 40 lat temu, na środku jednego z zamarzniętych augustowskich jezior stroiła choinkę, a zapalając świeczki na niej, zapaliła też kilka gałązek.

I zapadła się powoli, z płonącą choinką, pod rozstępujące się tafle lodu.
Ci, którzy mogliby jej pomóc — nie pomogli, bo tak zajęci byli wigilijną krzątaniną; bardzo mieli potem sobie za złe, że zbyt pochopnie uwierzyli w normalność tej nieszczęśliwej.

Ty do dziś nie wiesz, czy ona - zapadając się pod lód z płonącym drzewkiem - wołała o pomoc, czy śpiewała tę kolędę: "Dziecina się kwili, matusieńka lili, nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka się chyli..."

I do dziś nie wiesz, czy mógłbyś przyjść z pomocą tej kobiecie. A jeżeli próbując ją ratować znalazłbyś się razem z nią wśród natrętnych i głodnych ryb — czy byłby to twój wybór podyktowany wolną i nieprzymuszoną wolą, czy też byłoby to przypadkowym uwieńczeniem twoich zmagań z nachodzącymi cię myślami o tej kobiecie?

"Ma pomieszane zmysły" — mówiono o niej, a ty — wtedy kilkuletni chłopiec — wierzyłeś, że nie myliła słów ze snami.

W codziennym marszu z domu, ze szkoły widziałeś ją: uśmiechała się do ciebie tak, jak nikt nigdy przedtem ani potem.

I pamiętasz ją w mroźny ranek stojącą w otwartym oknie: trzymała nóż wbity w bochenek chleba. Nie mogłeś oderwać wtedy oczu od jej drżących ramion i wielkiego noża; takim nożem na wsi zabijano świnie.

"Czy nie jesteś głodny, czy nie jesteś głodny?" — pytała. Ach, jaka była wtedy piękna w czerwonych koralach na szyi!

Jeżeli kiedykolwiek spędziłeś wieczór wigilijny w pociągu - wiesz, że są to chwile nie do zapomnienia.

Boże Narodzenie na szpitalnej sali jest jak skażony mrozem ogród, szpitalna biel onieśmiela. Po szpitalnych korytarzach snują się powolne anioły.

Powolny Anioł Pierwszy przynosi ci kilka kolorowych kropli. Powolny Anioł Drugi próbuje dotrzeć do czerwieni krwi twojej. Powolny Anioł Trzeci poprawia ci poduszkę pod głową. Powolny Anioł Czwarty — ten, który ma wydać wyrok życia albo śmierci — nie nadchodzi.

Wpatrujesz się w drzwi - są jak ostrza żyletki, schodzą się i rozchodzą.
Powolny Anioł Czwarty wciąż się nie zjawia, myślisz: może ugrzązł w śniegu, może zapatrzył się w choinki na ulicach, może padł ze zmęczenia, odkładając na później wydawanie druzgocących wyroków?

A ty, na szpitalnej sali, wpatrzony w malejącą srebrną gwiazdę na choince zasypiasz wierząc, że ten jedyny raz w roku świat jest inny: dzieli się na powolne anioły i na tych, wokół których te anioły tańczą; i niekoniecznie jeden z tych aniołów musi zjawić się przed tobą z druzgocącym wyrokiem, bo mogą go powstrzymać od tego kolorowe choinki na ulicach.

Jeżeli kiedykolwiek byłeś nocą w opustoszałym kościele, zaraz po pasterce, wiesz jak łatwo mogą zacierać się realne kształty wszystkiego.

Stoisz w ciszy, oddechy tych, którzy tu przed chwilą byli, wibrują jeszcze między nawami; zapachy ubrań są zawieszone w powietrzu, zmieszane z kościelnymi kadzidłami.

Nie możesz się nadziwić przed betlejemską szopką: stopa glinianego Dzieciątka jest ciepła - czy na pewno tylko od płonących wokół świec?

Dotykasz słomy, jest prawdziwa. Twarze pochylone nad Nowo Narodzonym nie kryją wzruszenia, mają wypieki, zauważasz nawet łzy. Wpatrujesz się w coś, co jeśli nawet nie jest prawdą, w tę dziwną noc objawia się najprawdziwiej.

Stary zakrystian przechodzi w milczeniu obok ciebie, dzwoni kluczami. W pośpiechu wkładasz złoty pieniążek w źdźbła betlejemskiej słomy wierząc, że pewnego dnia ktoś go znajdzie, ktoś oniemieje, ktoś zachłyśnie się szczęściem.

Stary zakrystian znów przechodzi obok ciebie, klucze głośniej dzwonią, że trzeba wyjść z kościoła.

Stoisz na wymarłej ulicy; wiesz, że już nie możesz wrócić do widzianej cudowności.

Słyszysz zgrzyt przekręcanego w kościelnych drzwiach klucza. Wiesz, że będziesz szedł w wiadomą ci stronę; wierzysz, iż tam, gdzie dojdziesz, będzie ciepło, spokój, pewność.

Póki do tego miejsca nie dotrzesz - stojąc na opustoszałej ulicy, pod milionami wędrujących gwiazd - chcesz powtórzyć za przyjacielem Charlesem Kuraltem: "Nie proszę o majętność, o nadzieję lub miłość, ani o przyjaciela, który by mnie znał. Niebo nade mną i pode mną droga - jest wszystkim o co proszę".
Halina Barbara Klein

Autorka
Halina Barbara Klein - absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego (Wydział Prawa), dziennikarka, poetka, autorka licznych artykułów o tematyce społeczno-kulturalnej.
Swoje wiersze publikowała w prasie krajowej i zagranicznej, m.in. w Miesięczniku Literackim, Literaturze, Poezji, paryskiej Kulturze. Zdobywczyni I nagrody Polskiego Radia za audycję poetycką pt. "Znad jakich źródeł te milczące stada?". Laureatka wielu nagród i wyróżnień przyznanych jej przez American Poetry Association.
Wiersze Haliny Barbary Klein znajdują się w trzech antologiach poezji amerykańskiej. Poetka była wieloletnią współpracowniczką Polish Daily News.
Wydała tomik wierszy "Tulipany" w wersji polsko-angielskiej (Chicago 1989).

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB