Sobota, 4 maja 2024. Imieniny Floriana, Michała, Moniki

Pacjentka kontra lekarz. Policja w szpitalu

2015-08-18 15:28:04 (ost. akt: 2015-08-18 15:39:03)

Autor zdjęcia: Iwona Łazowa

Podziel się:

Awantura jaka wywiązała się między pacjentką a personelem szpitalnego oddziału ratunkowego w Mławie zakończyła się interwencją policji. Kobieta z przyciętym siekierą palcem uważa, że za długo czekała na pomoc. Lekarz twierdzi, że mieli cięższe przypadki i oskarża kobietę o wymuszanie pomocy poza kolejnością.

W piątek 7 sierpnia w mławskim szpitalu było gorąco nie tylko z powodu upału. Dziennikarzy „Kuriera” wezwał do szpitala dyrektor Jacek Białobłocki. Prosił, aby ktoś z dziennikarzy przybył, że będzie też policja. Na miejscu okazało się, że policjanci zajechali... więźniarką. A funkcjonariuszy wezwała... matka pacjentki.

Zamieszanie
na izbie przyjęć

Lekarzom chodziło o to, abyśmy na własne oczy przekonali się z jakimi sytuacjami borykają się na SORze. Tego dnia w szpitalnym oddziale ratunkowym doszło do konfliktu pomiędzy personelem a pacjentką. - W dniu dzisiejszym doszło do zamieszania na izbie przyjęć. Pacjentka z niewielkim, banalnym schorzeniem palca domagała się przyjęcia w trybie natychmiastowym, co jest niezgodne z wytycznymi konsultanta wojewódzkiego SOR, który twierdzi, że jest kategoryzacja pacjentów. W tym samym czasie przebywała tu pacjentka w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i jej udzielano pomocy. Ta pani (z raną palca - przypis red.) z inną osobą wszczęła burdę na izbie przyjęć. Zaangażowała personel medyczny poprzez swoją agresję słowną. Domagała się natychmiastowej pomocy, co jest sprzeczne z zasadami. Najpierw udziela się pomocy osobom w stanie bezpośredniego zagrażenia życia. W tej chwili pani jeszcze czeka, bo są pacjenci (bardziej poszkodowani - przypis red.) wymagający udzielenia pomocy. I pani jest niezadowolona z tego, że czeka - powiedział nam lekarz z SOR-u Tomasz Siwko.

Chciałam tylko,
aby mnie opatrzyli

Pacjentka, siedząca na szpitalnym łóżku, płakała. Na ubraniu były plamy krwi. Szlochając wyjaśniała, że nalegała na szybki opatrunek, ponieważ z palca lała się krew. Przycięła go siekierą. - Chciałam tylko, aby mnie opatrzyli i krew się nie lała. Na resztę mogłam poczekać – mówi ze łzami w oczach Anna Grabowska. Jej relacja różni się od lekarskiej. - Pielęgniarka dała wacik i powiedziała żebym poczekała w poczekalni. Zapytałam, „a jak zemdleję”. Usłyszałam, „to pani sobie tu usiądzie, tylko nie ubrudzi krwią poczekalni”. Słabo mi się zrobiło, wyszłam na chwilę. Krew się lała. Ludzie na to patrzyli. W tym momencie przyjechała moja mama. Kiedy to zobaczyła, poprosiła o opatrzenie rany. Nikt nie mówił o interwencji lekarza, tylko o zwykłym opatrunku. Dopiero po interwencji mamy ranę opatrzyli. Jednak usłyszałam przy tym „Jak pani taka mądra, to trzy godziny będzie pani czekać”. Podczas opatrywania pielęgniarka ścisnęła palec bardzo mocno. Mama zareagowała mówiąc: „Delikatniej przecież to ją boli”. Wtedy od lekarza usłyszałyśmy wulgaryzmy. Mówił, że on nie musi udzielać pomocy, że mam lekarza u siebie w Lipowcu. Nasz lekarz w tym czasie nie przyjmował – opowiedziała pacjentka Anna Grabowska. Matka pani Anny wezwała policję. - Policjanci zebrali zeznania i powiedzieli, że mogę założyć sprawę, bo oni nic więcej nie mogą zrobić – opowiada Barbara Olszewska (matka pacjentki). W rezultacie na pomoc lekarską pani Anna czekała około godziny. - Lekarz powiedział, że ze swojej strony przeprasza. A co my z tym zrobimy to już nasza sprawa – powiedziała pani Anna po wyjściu z oddziału.

Świadkowi: krew
lała się po rękach

Wersję pacjentki i jej matki potwierdzają świadkowie. - Kobieta prosiła, aby jej zatamowali krew, bo ta lała się po rękach. Gazę jej rzucili, aby sama sobie zatamowała – opowiada świadek Sylwia Domańska. Potwierdza to inna osoba. - Dziewczyna krwawiła, miała przycięty palec. Zamiast zatamować krwawienie pielęgniarki dały jej wacik, aby sobie trzymała. Wacik szybko nasiąkał krwią. Pielęgniarki siedziały przy biurku, czasem podchodziły. Po interwencji matki w pięć minut zajęły się córką – opowiada kobieta. Świadkowie podobnie zeznali policji.

Przepraszam
to za mało

Telefon od dyrektora szpitala nie był przypadkowy. Jest konsekwencją naszego zapytania w innej sprawie. Zdaniem szefa placówki leczniczej, mają tam do czynienia także z awanturującymi się i wymuszających pomoc pacjentami. Czy tak było w tym przypadku? Być może rozstrzygnie to sąd. - Przepraszam to za mało. Tak tego nie zostawimy, bo to samo może spotkać innych – mówi matka pacjentki Barbara Olszewska.

Iwona Łazowa

Czytaj e-wydanie
Podziel się informacją: 



Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz TUTAJ ".

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: kliknij 
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Iwona Łazowa



Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ola #1797028 | 95.160.*.* 18 sie 2015 19:05

    Wierzę w wersję tej pani ,ponieważ miałam wątpiwą przyjemność przebywania na sorze w celu udzielenia mi pomocy.Rzeczywiście panie pielęgniarki traktują pacjentów jak intruzów przeszkadzających im w dyskusji .Przecież to jest ich praca ,a ciągle zadają wyższych płac.Tylko czy na nie zasługują ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. janek #1797111 | 5.174.*.* 18 sie 2015 21:09

      To prawda. W Mławie na SOR ludzi traktują jak zło konieczne. Lepiej nie przychodzić bo zakłócam ciszę nocną. Panie dyrektorze proszę zainteresować się pracą podległych pracowników z czystego ludzkiego podejścia do pacjentów.

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) ! - + odpowiedz na ten komentarz

    2. pacjent #1797156 | 80.53.*.* 18 sie 2015 22:02

      Niestety pracownicy SORu w Mławie nie są mili i zyczliwi, a pacjęci wcale ich nie obchodzą. Byłem kiedys z urazem dłoni, głebokie skaleczenie przy pracach budowlanych. Obsłuzono mnie bardzo zle i arogancko. Wiecej tam się nie pokażę. Te Panie mają rację, wierzę im

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! - + odpowiedz na ten komentarz

    3. Młody #1797266 | 82.146.*.* 19 sie 2015 07:28

      zmienić całą kadrę szpitala na nowych razem z dyrektorem i problem minie. Młodzi chcą pracować.

      ! - + odpowiedz na ten komentarz

    4. Pacjent #1797428 | 109.243.*.* 19 sie 2015 11:28

      Skuteczna jedynie będzie skarga do NFZ na dyrekcję szpitala.Tak jak w Warszawie pacjentka zrobiła i od razu poskutkowało , dyrektor poniósł konsekwencje za nie wywiązanie się z kontraktu.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) ! - + odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (9)