Poniedziałek, 29 kwietnia 2024. Imieniny Hugona, Piotra, Roberty

W katastrofie zginął oficer z Przasnysza

2010-04-14 00:00:00

Paweł Krajewski, 34- letni przasnyszanin, był na pokładzie prezydenckiego samolotu, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Mężczyzna był osobistym ochroniarzem prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, funkcjonariuszem Biura Ochrony Rządowej. Pozostawił żonę Urszulę oraz dwójkę dzieci: 10- letnią córkę Darię i 4- letniego syna Gabriela.

Kilka lat temu w Przasnyszu młodego Pawła zaczepiła cyganka, która przepowiedziała mu, że zginie śmiercią tragiczną. W sobotę o godzinie 8.56 przepowiednia się sprawdziła.

Cyganka
przepowiedziała
– Dziś nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Pawła nie ma już wśród nas, cyganka wywróżyła tragedię, o której dowiedziałem się telefonicznie będąc w szkole na zajęciach – opowiada Wojciech Kacprzak, szwagier tragicznie zmarłego.
Paweł Krajewski, ze względu na swoją pracę, bardzo dużo podróżował. Jednak zawsze był w kontakcie telefonicznym z żoną, zawsze mimo odległości, podejmowali razem decyzje.
– Po telewizyjnych komunikatach Ula usiłowała dodzwonić się do męża, do końca mieliśmy nadzieję, że Paweł żyje i leci drugim samolotem. Tragedia została potwierdzona, kiedy do siostry przyszli funkcjonariusze BOR i powiedzieli, że Paweł zginął – opowiada ze łzami Małgorzata Kacprzak, siostra żony śp. Pawła.

Bo tata jest
potrzebny
Od roku Paweł Krajewski z rodziną mieszkał pod Warszawą w miejscowości Góra Kalwaria. Kiedy całą Polskę obiegła smutna wiadomość, żona podjęła decyzję o zamieszkaniu u siostry Ewy w Warszawie. W rozmowie telefonicznej była tylko w stanie krótko powiedzieć:
– Bardzo go kocham, a on kochał całym sercem dzieci – mówi pogrążona w żałobie żona Urszula.
Dziesięcioletnia córka, która w tym roku będzie obchodzić odnowienie chrztu świętego, bardzo dobrze rozumie co się stało.
– W domu rodzina starała się nie włączać telewizji, aby oszczędzić większego cierpienia dzieciom. Daria cały czas płacze, pyta „co dalej z nami będzie”? Paweł nie przytuli już swoich dzieci. Czteroletni Gabriel nie wie co się stało. Swojej cioci powiedział, że zabili mu tatusia. Ostatnio w przedszkolu nauczył się piosenki, którą zdążył zaśpiewać w piątek wieczorem Pawłowi „Bo tata potrzebny jest” – wspomina Małgorzata.

Ciało
zidentyfikowane
Paweł i Urszula Krajewscy wzięli ślub w Parafii Chrystusa Zbawiciela w Przasnyszu. 29 lipca minęłaby 10. rocznica ślubu, do której niestety nie dojdzie.
– Rodzina dla Pawła była największą wartością. Trzeba podkreślić, jak wyjątkowym był ojcem. Co wieczór po kąpieli, kiedy Ula przygotowała dzieci do snu, Paweł czytał im bajki. Więcej już tego nie zrobi. Kochał dzieci, był opiekuńczy, czuły, nie lubił nudy, zawsze organizował rodzinie czas. Był dobrym pływakiem, jeździł z dziećmi na basen, interesował się sztukami walki, skakał ze spadochronu, nurkował, wspinał się po górach. Miał zabrać w tym roku nasze córki na obóz harcerski, jednak dziewczynki z wujkiem już nie pojadą – dodaje Małgorzata.
Paweł Krajewski chodził do Szkoły Podstawowej nr 3 w Przasnyszu, obecnie jest to publiczne gimnazjum.
– Lata młodzieńcze spędził wśród harcerzy, jednocześnie ucząc się w technikum mechanicznym w Zespole Szkół Zawodowych w Przasnyszu. Obecnie studiował w Wyższej Szkole Pedagogiki w Płocku. Chciał jeszcze ukończyć szkołę oficerską. Miał tyle planów, których już nie zrealizuje – opowiada Wojciech Kacprzak.
Ciało funkcjonariusza zostało zidentyfikowane. Na miejsce tragedii pojechał jego brat Dariusz. Pogrzeb odbędzie się w Przasnyszu.
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.