Jarosław K., kuzyn posła Mirosława Koźlakiewicza i brat wiceburmistrz Janiny Budzichowskiej, nie żyje. 9 czerwca, około godziny 16, wjechał swoją toyotą na strzeżony przejazd kolejowy Mława Miasto. Rogatki były podniesione, mimo że do Mławy wjeżdżał z dużą prędkością pociąg relacji Kraków – Gdynia. Jarosław K. nie miał żadnych szans na przeżycie. Pociąg zmiażdżył prowadzoną przez kierowcę toyotę i pchał ją około kilometra, zanim wyhamował.
Na razie pewne są tylko dwie rzeczy. - Rogatki w momencie przejazdu pociągu były podniesione. Dróżniczka została przebadana alkomatem na spożycie alkoholu. Była trzeźwa – informuje Krzysztof Tarnowski, prokurator rejonowy w Mławie.
Przyczyny wyjaśni śledztwo
Jest to jedyna informacja, jaką udało się uzyskać z prokuratury. Trwa obecnie postępowanie, które ma wyjaśnić przyczyny tragicznego wypadku, w którym zginął 51- letni Jarosław K., brat wiceburmistrz Joanny Budzichowskiej i kuzyn posła Mirosława Koźlakiewicza.
Na razie to tylko spekulacje
Póki nie zostanie zakończone śledztwo, można tylko spekulować. Jedna z wersji, którą podają świadkowie wypadku mówi, że dróżniczka na chwilę przed wypadkiem wybiegła ze stróżówki i próbowała zatrzymywać samochody. Może to wskazywać na to, że rogatki się popsuły i nie można było ich zamknąć na czas. Jednak te spekulacje będzie musiała wyjaśnić policja i prokuratura, które w tej sprawie prowadzą szczegółowe dochodzenie. Szerszych informacji próbowaliśmy dowiedzieć się ze źródła, czyli w działdowskim oddziale Wydziału Sekcji Eksploatacji Polskich Kolei Państwowych. Jednak stamtąd również wypływają lakoniczne informacje. - Została powołana specjalna komisja, która ma ustalić przyczyny wypadku – poinformował nas naczelnik sekcji, po czym odesłał pod olsztyński numer oddziału regionalnego PKP. Jednak mimo kilku prób, nikt pod tym numerem nie odbierał.
Nie miał żadnych szans
Oto fakty. Około godziny 16 jadący nową toyotą, 51-letni Jarosław K. wjechał na otwarty przejazd kolejowy, wprost pod koła pociągu relacji Kraków – Gdynia. Zmiażdżony samochód był ciągnięty przez pociąg około kilometra. Kierowca samochodu zginął na miejscu, a dróżniczka, która pilnowała przejazdu w ciężkim szoku została odwieziona do szpitala. - Do godzin wieczornych nie można było się z nią porozumieć – informuje Anna Gorczewska, rzecznik prasowy KPP w Mławie.
Przyczyny wyjaśni śledztwo
Jest to jedyna informacja, jaką udało się uzyskać z prokuratury. Trwa obecnie postępowanie, które ma wyjaśnić przyczyny tragicznego wypadku, w którym zginął 51- letni Jarosław K., brat wiceburmistrz Joanny Budzichowskiej i kuzyn posła Mirosława Koźlakiewicza.
Na razie to tylko spekulacje
Póki nie zostanie zakończone śledztwo, można tylko spekulować. Jedna z wersji, którą podają świadkowie wypadku mówi, że dróżniczka na chwilę przed wypadkiem wybiegła ze stróżówki i próbowała zatrzymywać samochody. Może to wskazywać na to, że rogatki się popsuły i nie można było ich zamknąć na czas. Jednak te spekulacje będzie musiała wyjaśnić policja i prokuratura, które w tej sprawie prowadzą szczegółowe dochodzenie. Szerszych informacji próbowaliśmy dowiedzieć się ze źródła, czyli w działdowskim oddziale Wydziału Sekcji Eksploatacji Polskich Kolei Państwowych. Jednak stamtąd również wypływają lakoniczne informacje. - Została powołana specjalna komisja, która ma ustalić przyczyny wypadku – poinformował nas naczelnik sekcji, po czym odesłał pod olsztyński numer oddziału regionalnego PKP. Jednak mimo kilku prób, nikt pod tym numerem nie odbierał.
Nie miał żadnych szans
Oto fakty. Około godziny 16 jadący nową toyotą, 51-letni Jarosław K. wjechał na otwarty przejazd kolejowy, wprost pod koła pociągu relacji Kraków – Gdynia. Zmiażdżony samochód był ciągnięty przez pociąg około kilometra. Kierowca samochodu zginął na miejscu, a dróżniczka, która pilnowała przejazdu w ciężkim szoku została odwieziona do szpitala. - Do godzin wieczornych nie można było się z nią porozumieć – informuje Anna Gorczewska, rzecznik prasowy KPP w Mławie.
