Jakub Felczak już w dzieciństwie posiadał talent plastyczny. Jest samoukiem, a na swoich obrazach przedstawia głównie zwierzęta. Mławianin chce rozwijać swoją pasję, a gdy skompletuje odpowiednią ilość prac, zorganizować ich wystawę.
- Odkąd pamiętam lubiłem rysować. Rysowałem wszędzie, w zeszytach, czasem książkach (na szczęście dla rodziców nie po ścianach) i tak to wszystko się rozwijało. Z czasem przyszły większe formaty, płótna.
- Uważam, że konie to najwdzięczniejsze istoty do rysowania, malowania. Od zawsze kochałem zwierzęta, a najbardziej fascynowały mnie właśnie konie.
- To zależy, co akurat wpadnie mi do głowy, aczkolwiek najczęściej są to zwierzęta. Nachodzi czasem taka chwila, że coś ciągnie do rysowania, malowania konkretnych rzeczy i wtedy trzeba to wykorzystać, bo na kolejną taką chwilę można długo czekać.
- Nigdy nie uczestniczyłem na żadne lekcje artystyczne, jestem 100%-owym samoukiem. Będąc dzieckiem, gdy rodzice zauważyli moją namiastkę talentu, chcieli mnie zapisać na zajęcia plastyczne, a że byłem dość nieśmiały i do tego uparty, to po prostu skończyło się na niczym.
- To trudne pytanie. Zarówno jedno, jak i drugie jest tak samo ważne. Bez pracy nie będziemy dobrymi rzemieślnikami, natomiast bez talentu nie będzie tej iskierki, tego czegoś.
- To kwestia bardzo zróżnicowana. Zależy jaką techniką maluję, czy też rysuję, jaki jest format obrazu, jak długo schną farby. Zazwyczaj jest tak, że moje tworzenie jest rozłożone w czasie. Potrafię coś zacząć i wrócić do tego po upływie miesiąca, gdyż po drodze przyjdą obowiązki dnia codziennego, a na kolejną dawkę tzw. „weny" niejednokrotnie muszę długo czekać. Tak też właśnie było z obrazem wspomnianego konia i psa.

- Myślę, że z obserwacji świata, „oznaczonych” zdjęć.
- Jeśli chodzi o malarstwo to z reguły farby akrylowe i olejne. Częściej jednak maluję akrylami z tego względu, że znacznie krócej schną. Jeśli mowa o rysunku, to zdecydowanie ołówek i kredka.
- Jak na razie wszystko co namaluję zostaje albo rozdane lub w niewielkim stopniu sprzedane. W swojej „szufladzie" mam może ze dwa rysunki. Moja jedyna wystawa w życiu to ta zorganizowana na korytarzu przez wychowawczynię w klasach 1-3 szkoły podstawowej. Bardzo chciałbym kiedyś doprowadzić do wystawy moich prac, aczkolwiek potrzebuję trochę czasu, by skompletować odpowiednią ilość obrazów.
- Chciałbym, żeby malarstwo było cały czas obecne w moim życiu. Chciałbym być coraz lepszy, bo wiem, że wiele mi brakuje. Na razie nie sądzę, że jestem na tyle odważny, by zaryzykować i poświęcić się temu całkowicie.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez