Piątek, 19 kwietnia 2024. Imieniny Alfa, Leonii, Tytusa

"Nie załamuję rąk, jak moi znajomi". Lokalny biznes kontra duże przedsiębiorstwa

2017-04-02 16:00:36 (ost. akt: 2017-04-02 16:04:55)

Podziel się:

Mały sklep spożywczy, w którym towar klientom podaje ekspedient czy ekspedientka to dziś w Mławie prawdziwa rzadkość. To oczywiście „zasługa” dużej liczby hipermarketów i dyskontów. Wyparły one małe sklepiki osiedlowe, których dziś ze świecą szukać.

Robert Bartosewicz
r.bartosewicz@kuriermlawski.pl

Mławianie i mieszkańcy okolicznych miejscowości robią zakupy głównie w dużych samoobsługowych sklepach. Stanowią one dużą konkurencję dla małej przedsiębiorczości, często tak dużą, że prowadzą do zamykania małych „spożywczaków”.

A jak sobie radzą w biznesie ci, którzy na rynku zostali? Sklep na osiedlu Książąt Mazowieckich „U Wojtka” działa już 20 lat. Kilkadziesiąt metrów stąd jest „Biedronka”, a kiedyś w jej miejscu funkcjonowały inne markety m.in. Carrefour, Albert i Sezam.

Klientów
jest mniej

- Po tym jak w Mławie pojawiało się coraz więcej marketów, na pewno odczuliśmy pewien odpływ klientów. Jednak są pewne sposoby, żeby z nimi konkurować. Ja na pierwszym miejscu stawiam klienta. Staram się nie tylko stworzyć miłą atmosferę, ale dbam też o to, żeby towar był zawsze świeży. Na przykład po warzywa i owoce jeżdżę kilka razy w tygodniu na giełdę do Warszawy – objaśnia Wojciech Piskorowski. Jak mówi, w jego sklepie klienci cenią przede wszystkim jakość.

- Bo markety mają na przykład pewne produkty tańsze, produkowane dla tego konkretnego marketu. Ale jeśli chodzi o produkty z trochę wyższej półki, to już ceny w moim sklepie są podobne do tych marketowych – zdradza nasz rozmówca.

- Mam stałych klientów. Niektórzy są z nami, odkąd sklep w ogóle istnieje. Co ważne kupują u mnie ludzie nie tylko stąd, z osiedla Książąt Mazowieckich i okolic, ale przyjeżdżają też na przykład z Łomi czy z centrum miasta – dodaje właściciel.

Biznes
rodzinny

Sklep „U Wojtka” to biznes rodzinny. - Pracuję tutaj ja i moja żona. Kiedy przyjadą córki, to też pomagają. Myślę, że mimo konkurencji marketów, przede wszystkim robimy swoje, pozytywnie podchodzimy do życia. Nie załamujemy rąk, tak jak zrobili to niektórzy moi znajomi i pozamykali swoje sklepy, bo otworzył się kolejny supermarket – podkreśla Wojciech Piskorowski.


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ewelina #2215417 | 95.160.*.* 2 kwi 2017 18:45

    Jak byliśmy młodsi mama mówiła : Skocz do ,,białego" sklepu :D

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. kex #2215658 | 178.36.*.* 3 kwi 2017 09:04

    Taaa, mydło i powidło i nie tylko... :P. Dobra reklama, może nie tylko redakcja powinna się zainteresować tym rodzinnym biznesem?...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz