Weronika straciła wzrok. Rodzina nie traci nadziei

13-letnia dziś Weronika wraz z rodzeństwem (dwóch braci i siostra) 5 lat temu w tragicznych okolicznościach straciła matkę. Rodzina utrzymuje się z gospodarstwa rolnego, które prowadzi ojciec, w Kęczewie w gminie Lipowiec Kościelny.
 
Zachorowała 
po szczepieniu 
 
Jakby tego było mało w kwietniu bieżącego roku na rodzinę spadło kolejne nieszczęście. Weronika - najmłodsza córka pana Andrzeja Gorlewskiego zaczęła chorować. Zaczęło się od zapalenia ucha, które przeszła w kwietniu. Na 13 kwietnia miła wyznaczone szczepienie na tężec, błonicę i krztusiec. Tata zawiózł córkę do przychodni. - Przed szczepieniem zgłaszałem lekarce, że córkę bolało ucho. Jednak lekarka sama zbadała córkę i zleciła szczepienie – opowiada Andrzej Gorlewski, ojciec Weroniki. Po szczepionce dziewczynka, tego samego dnia źle się poczuła. Miała m.in. bóle głowy, podwójnie widziała. Rodzina zwróciła się do lekarzy. Dziecko trafiło do warszawskiego szpitala.
 
Moja siostra
straciła wzrok

Intensywne leczenie nie pomogło. - Moja siostra straciła wzrok. Weronika nie widzi od początku czerwca – opowiada Michalina, siostra Weroniki. Lekarze nie dawali nadziei. Rodzina nie załamuje rąk i szuka ratunku. Nagłośnili m.in. swój problem w telewizyjnym programie. - Zgłosiliśmy się do programu pani Jaworowicz, bo zostaliśmy z tym sami. Liczyliśmy, że po emisji zgłosi się specjalista, który podjąłby się leczenia mojej siostry. Niestety, nikt się nie zgłosił – dodaje siostra. Wujek chorej dziewczynki znalazł w Rosji klinikę, która podjęłaby się operacji. Mężczyzna, podobnie jak cała rodzina, jest bardzo poruszony sytuacją dziecka. Przestrzega przed zagrożeniami wynikającymi ze szczepień. - Po tym co spotkało Weronikę trudno zaufać lekarzom. Lekarz zdecydował się podać szczepionkę i nikt nie ponosi za to odpowiedzialności. A rodzina jeździ po całej Polsce, szukając ratunku – uważa wujek Michał. Teraz pomaga w załatwianiu formalności, aby dziewczynka mogła pojechać do rosyjskiej kliniki Eye and Plastic Surgery Centre. Koszt wykonania jednego zabiegu wynosi około 50 tys. zł. - Wierzymy, że wspólnymi siłami uda się uzbierać środki. Pomimo rodzinnej składki i pomocy ludzi dobrej woli nadal nie mamy uzbieranej potrzebnej kwoty, czas gra bardzo ważną rolę, ponieważ lekarze w Rosji czekają już na Weronikę – apelowała o wsparcie siostra - organizator zbiórki. Nie jest łatwo prosić o środki. - Nie lubię prosić o pieniądze, ale to nie chodzi o mnie. Zrobimy wszystko, aby Weronka wyzdrowiała – powiedział nam ojciec dziecka. Środki są też potrzebne na bieżące leczenie dziecka. Leki dla Weroniki nie są refundowane. Więc wszystkie koszty leczenia i wizyty u specjalistów oraz dojazdy pokrywa rodzina. Niemało kosztowały prywatne konsultacje lekarskie. Specjaliści brali za to od 1500 do 1000 zł jednorazowo. Do tego dochodzą leki, za kilkaset złotych.
 
Rodzina dziękuje
za wsparcie
 
Na odzew rodzina nie musiała długo czekać. Okazało się, że ludzi dobrej woli nie brakuje. W ciągu kilku tygodni na koncie fundacji udało się zgromadzić znaczną pulę potrzebnych środków. - Zebraliśmy już prawie 80 procent kwoty potrzebnej na operację. Jesteśmy zaskoczeni tak wielkim odzewem i wdzięczni za waszą pomoc. Z całego serca dziękujemy ludziom, którzy nas wspierają w tej trudnej sytuacji, całej rodzinie, przyjaciołom, wszystkim mieszkańcom Gminy Lipowiec Kościelny, szkołom i osobom, które pomagają nam anonimowo – mówią za pośrednictwem „Kuriera” bliscy Weroniki. Informacje, jak pomóc dziecku, znajdziemy m.in na stronie: pomagam.pl/pomozWeronice. Fundacja przekaże środki z konta bezpośrednio na leczenie dziecka. 

Iwona Łazowa