Rodzice proszą o bezpieczne miejsce zabaw dla dzieci

Rodzice zwrócili się do redakcji „Kuriera” o wsparcie w staraniach o plac zabaw dla dzieci oraz miejsce do gry w piłkę na osiedlu bloków wokół urzędu skarbowego. Twierdzą, że nie ma tam ani jednego bezpiecznego miejsca zabaw. Tam, gdzie jest względnie bezpiecznie są czerwone tabliczki z napisem „Zakaz gry w piłkę”. W tej sytuacji rodzice z maluchami i trochę starsze dzieci nie mają się gdzie podziać. - Na innych osiedlach są miejsca dla dzieci. A u nas katastrofa. Jest tu około 20 dzieci, a żadnego dla nich miejsca. Nie mogą pobiegać przed blokiem tylko trzeba organizować wycieczkę do parku albo na stadion, żeby się pobawiły. Przez całe wakacje dzieci chodziły od bloku do bloku. Nie miały co robić. Tak nie może być - mówi Marlena Długińska, mama trójki pociech. Rodzice twierdzą, że spotykają ich nieprzyjemności ze strony innych lokatorów. - Jestem szykanowana, bo moje 7-letnie dziecko gra i biega. Moje dzieci wychodzą z piłką i będą wychodzić. Niektórzy chcą, aby dzieci grały przy markecie, ale tam nie jest bezpiecznie – denerwuje się jedna z mam Elżbieta Gajewska. Podobnego zdania są inne mamy. - Dzieci muszą mieć gdzie się wybiegać i pobawić. Jeśli będzie wyznaczone miejsce to nie będzie skarg – uważa Barbara Bieranowska. Mamy nie oczekują wielkich inwestycji. - Nam nie chodzi o kosztowne zabawki. Chcemy zwykłe miejsce zabaw. Wystarczy piaskownica, huśtawka i zjeżdżalnia oraz miejsce do gry w piłkę – mówią rodzice.

Decydują
wspólnoty

Osiedle wokół mławskiego urzędu skarbowego na ul. Narutowicza, w tym bloki po spółdzielni Zacisze, to obecnie wspólnoty mieszkańców. Zarządzane są przez TBS i spółdzielnię Zawkrze. - My nie decydujemy o inwestycjach. Wykonujemy tylko zalecenia wspólnot mieszkaniowych. Jeżeli one postanowią o budowie i sfinansują inwestycję, to my zadbamy o wykonanie – informuje nas Artur Dębski, wiceprezes Zawkrza. W tej sprawie musiałyby się porozumieć wszystkie wspólnoty mieszkaniowe na osiedlu. A to nie jest proste. Zapytaliśmy o zdanie przedstawicieli niektórych zarządów bloków.- Nikt nie zwrócił się do nas z taką inicjatywą. Nie wpłynął żaden wniosek. Moim zdaniem na osiedlu przydałby się plac zabaw. Będziemy musieli tę kwestię omówić w szerszym gronie na zebraniach wspólnoty. Jeśli członkowie wspólnoty mieszkaniowej o tym zadecydują to zarząd to wykona - uważa pan Andrzej z zarządu jednego z bloków na Narutowicza. Nie dla wszystkich to dobry czas na budowę placu zabaw. - Zarządy bloków musiałyby się porozumieć. Wątpię żeby się zdecydowały. Mamy pilniejsze potrzeby, jak remont dachu czy kotłowni. Spółdzielnia nie inwestowała przez 20 lat i teraz są tego efekty. Jak zabezpieczymy podstawowe potrzeby, można będzie pomyśleć o miejscu zabaw – uważa pani Teresa z zarządu bloku Narutowicza 19/10. Rodzicom nie pozostaje nic innego jak namówić sąsiadów do zawarcia porozumienia w sprawie budowy placu zabaw dla najmłodszych. Iwona Łazowa