Poniedziałek, 29 kwietnia 2024. Imieniny Hugona, Piotra, Roberty

Zostały tylko szczeniaki. Pomoc przyszła za późno?

2016-07-16 15:55:33 (ost. akt: 2016-07-16 15:57:22)

Podziel się:

Sołtys wsi Żmijewo Gaje Zyta Musielewicz-Mikulska zarzuca wójtowi gminy Stupsk oraz straży gminnej brak odpowiednich działań w stosunku do bezdomnego zwierzęcia. Bezpańska suka, po pogryzieniu przez inną, zdechła. Wójt gminy Stupsk Jacek Świderski uważa, że reakcja samorządu była odpowiednia.

Robert Bartosewicz
r.bartosewicz@kuriermlawski.pl

Błąkającą się sukę i psa w Żmijewie pani Zyta zauważyła na początku marca b.r. - Zgłosiłam tę sprawę straży gminnej. Przyjechał pan komendant Stanisław Bańczyk, chyba po to, żeby sprawdzić czy zwierzęta nie są agresywne. Dostałam swego rodzaju instrukcję, żeby zwierząt nie dokarmiać, ale raczej je wyganiać. Wytłumaczono mi też, że gminy nie stać na umieszczenie psa w schronisku, bo to jest jednorazowy koszt w wysokości 2,5 tys. zł – opowiada nasza rozmówczyni.

Wkrótce potem straż zabrała psa – znaleziono mu nowego właściciela na terenie powiatu mławskiego. Suczka natomiast pozostała w Żmijewie i według pani Zyty, mogła być szczenna. Ten fakt sołtys zgłosiła straży gminnej. Rozmawiała też z wójtem Stupska. - Potem, kiedy już było wiadomo, że suka będzie miała szczeniaki, wójt powiedział, że może uśpić ślepe mioty – relacjonuje pani Zyta.

Pomogli
sąsiedzi

Piątka szczeniąt przyszła na świat w połowie maja. Suką i jej potomstwem opiekowali się wówczas sąsiedzi państwa sołtysów. Natomiast pani Zyta i jej mąż szukali ewentualnych nowych właścicieli. Sami przygarnęli jednego szczeniaka, ale nowego domu potrzebuje jeszcze czwórka.

Nocą z 3 na 4 lipca suka wydostała się na zewnątrz posesji i została zaatakowana przez inne psy i dotkliwie pogryziona. - Mąż zaniósł ją do stodoły. Obdzwoniliśmy wszystkich weterynarzy w okolicy, a sąsiad dzwonił do straży gminnej. Strażnik odezwał się o godz. 6.00 rano, z informacją, że przyjedzie z weterynarzem. Przyjechał na miejsce o godz. 10.00, ale bez weterynarza. Weterynarza ostatecznie przywieźliśmy sami około godz. 13.00 w poniedziałek, potem lekarz pojawił się jeszcze wieczorem tego samego dnia – opowiada nasza rozmówczyni.

Według pani Zyty, lekarz pomógł rannemu zwierzęciu jak potrafił, jednak nie dysponował wystarczającymi środkami, żeby pomóc skutecznie. - W poniedziałek weterynarz powiadomił wójta, w jakim stanie jest suka – dodaje kobieta. Następnego dnia, we wtorek, jak opowiada pani Zyta, z mężem regularnie odwiedzali sukę, podawali jej wodę i aplikowali zastrzyki. - Wieczorem dzwoniliśmy do wójta, ale ten nie miał czasu, obiecał natomiast, że rano przyjedzie weterynarz. Weterynarz niestety nie przyjechał – mówi sołtys Żmijewa. Suka zdechła następnego dnia – w środę 6 lipca.

„Nie bądźmy
obojętni”

Pani Zyta podkreśla, że opowiadając tę historię, chce przede wszystkim sprawić, aby nie dochodziło do podobnych przypadków w przyszłości. - Żeby ludzie nie byli obojętnymi na bezdomne zwierzęta i ich cierpienie – zaznacza kobieta. Zarówno ona jak i jej mąż podkreślają, że chcieliby zdecydowanie szybszej i bardziej skutecznej reakcji władz samorządowych w takich sprawach.

Z kolei wójt gminy Stupsk Jacek Świderski uważa, że reakcja samorządu była odpowiednia. - Na moje polecenie tą sprawą zajęła się straż gminna, został też wezwany weterynarz. Dodam, że jest to człowiek bardzo doświadczony w swoim zawodzie – podkreśla Świderski. Jak mówi, obecnie gmina ma w swoim budżecie przeznaczone 30 tys. zł środków na bezdomne zwierzęta. - Mamy podpisaną umowę ze schroniskiem pod Nasielskiem – zaznacza wójt. Jak informuje szef gminy, w tym roku samorząd odwiózł do wspomnianego schroniska 4 psy, uiszczając jednorazową opłatę za każdego w wysokości 2,5 tys. zł. Świderski zaznacza ponadto, że kilka razy straż gminna próbowała złapać sukę do klatki, jednak nie udało się tego zrobić.

Podobnie na ten temat wypowiada się szef straży gminnej Stanisław Bańczyk. - Ta suka była bardzo płochliwa. Stąd nieudane próby jej schwytania. Myśleliśmy, że łatwiej będzie ją złapać, kiedy będzie szczenna, jednak to się nie udało. Oczywiście nikt z nas nie chciał tego, co się stało, tego, że zwierzę zdechło. Suka została poważnie pogryziona, myślę, że w tej kwestii weterynarz zrobił, co tylko mógł – mówi Stanisław Bańczyk.


Szczenięta poszukują domu. Jeśli ktoś chciałby zaopiekować się choć jednym z nich jest proszony o kontakt pod nr 511 756 670


Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB