Znajomi ostrzegali przed lisami. Myślałem, że to żart

Lisy polujące na kury mieszkańcy ul. Brackiej zauważyli w sobotę 16 kwietnia. Dzikie zwierzęta zagryzły 9 ptaków. Zbigniew Korczak twierdzi, że nabył ptactwo z odmian ozdobnych. Raczej, aby cieszyło oko niż dla celów hodowlanych. Nie spodziewał się ataku dzikich zwierząt na swoim podwórzu w biały dzień. - To stało się przed godziną 20. Nie zdążyłem zamknąć ptaków w pomieszczeniu. Zostały tylko szczątki i pełno piór. Proszę zobaczyć. To był piękny ptak. Potrafi kosztować nawet 150 zł – przedsiębiorca pokazuje nam to, co zostało z ptactwa. - Znajomi ostrzegali przed lisami. Myślałem, że to żart - mówi. Trudno uwierzyć, że dzikie zwierzęta mogą polować w mieście.

Kobieta uciekała
przed lisem

Mieszkaniec obawia się o bezpieczeństwo. – One mogą być chore. Wydaje mi się, że zdrowe zwierzęta nie powinny podchodzić do domów. Lepiej to sprawdzić. Inaczej możemy być zagrożeni. Niedługo będą truskawki. Nie wiadomo, czy lisy nie chodziły po uprawach. Czy będzie można bez obaw skosztować truskawek z własnej działki – zastanawia się. Postanowił ostrzec innych i zwrócił się do redakcją „Kuriera”. Wezwał też straż miejską. Podejrzewa, że lisy ukrywają się na terenie pobliskiej bazy kolejki wąskotorowej. Strażnicy dość gruntownie sprawdzili teren. Zasugerowali mieszkańcowi, aby zgłosił sprawę w weterynarii. W poniedziałek wieczorem (18 kwietnia) był ciąg dalszy. Mieszkaniec poinformował, że w pobliżu jego domu lis wystraszył kobietę, która wyszła na spacer z psem. - Sąsiadka mnie zaalarmowała. Lis zastąpił jej drogę. Wystraszyła się i poprosiła o pomoc. Wziąłem szpadel i zacząłem dzikie zwierzę odganiać. Początkowo lis nie reagował. Strach pomyśleć co jeszcze może się wydarzyć. A niech wyjdzie matka z dzieckiem. Nie wiadomo czy lis jej nie zaatakuje – obawia się pan Zbigniew.

Będą patrole
straży miejskiej

W mławskiej weterynarii o zagryzieniu drobiu dowiedzieli się od strażników miejskich. To było pierwsze takie zgłoszenie. Według powiatowego lekarza populacja lisów wzrosła i szukają łatwego pożywienia. - Lis podchodzi tam, gdzie ma jedzenie. Nie ma powodów do niepokoju, jeśli atakują drób, a nie ludzi – informuje Roman Domański, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Mławie. Interwencji nie planuje. Uznał za bezcelowe badanie drobiu. - Kury wścieklizny nie przenoszą. Działań nie będziemy podejmować, ponieważ na naszym terenie nie ma zagrożenia wścieklizną. Tak jest od kilkunastu lat, dlatego obecnie nie jesteśmy ujęci w planie szczepień. Brak tej choroby potwierdziły badania lisów w latach poprzednich. Odstrzelone przez myśliwych lisy badaliśmy pod kątem przyjęcia szczepionki i obecności wścieklizny – dodaje. Zarówno weterynaria jak i straż miejska w przypadku groźby zagryzienia drobiu może jedynie poradzić właścicielom zabezpieczać inwentarz. Inaczej ma się sprawa przy zagrożeniu dla ludzi. - Będziemy monitorować sprawę. Mieszkaniec zgłosił też brak porządku na sąsiedniej działce, gdzie lis może mieć schronienie. To bardzo prawdopodobne, skoro w krótkim czasie pojawił się w tym samym miejscu – mówi Marek Wysocki, komendant straży miejskiej w Mławie.

Iwona Łazowa

Czytaj e-wydanie

Podziel się informacją: 



Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz TUTAJ ".

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: kliknij 
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Iwona Łazowa