– Chcę wyzdrowieć – wyznaje 10-letnia Iga Rudnicka. W przyszłości planuje zostać lekarzem, aby pomagać chorym dzieciom, takim jak ona. Dziewczynka ma nowotwór mózgu. Poznała ból i cierpienie. Ciężka choroba zmieniła jej wygląd, ale Igi nie złamała! Rodzice walczą o życie dziecka i potrzebują wsparcia.
Iwona Łazowa
i.lazowa@kuriermlawski.pl
i.lazowa@kuriermlawski.pl
Rodzice dowiedzieli się o chorobie dziecka 24 sierpnia 2014 roku. - Iga wcześniej praktycznie nie chorowała. Sugerowano nam, że to zatrucie. Okazało się, że guz mózgu. Praktycznie w ostatniej chwili dojechaliśmy do centrum zdrowia dziecka, gdzie Igusię operowano – opowiada pani Wioletta, mama Igi. Straszna diagnoza zmieniła życie rodziny. Iga przechodzi kolejne terapie. Wyruszając z dzieckiem do Warszawy rodzice zabierają wszystko, co potrzebne do życia. Nauczeni doświadczeniem, kiedy to pojechali na rezonans, a zostali dwa tygodnie. - Ostatnio Igusia przyjęła 11 chemioterapię w tabletkach. Wcześniej miała cykle bardzo ciężkiej chemii. Później była radioterapia, 32 dni naświetlania. Praktycznie w zeszłym tygodniu byliśmy cały czas w szpitalu. Iga wyczerpała już limit tabletkowy. 16 lutego czeka nas rezonans. Mamy nadzieję na stabilizację. To byłoby piękne – mówi mama.
Ona jest taka
dobra, wrażliwa
dobra, wrażliwa
Ciężka choroba odmieniła wygląd (miała długie piękne włoski), ale nie załamała dziewczynki. – Chcę wyzdrowieć – mówi Iga, zapytana o marzenia. Lubi malować i rysować. W przyszłości planuje zostać lekarzem, aby pomagać chorym dzieciom. Jest lubiana. Ma koleżanki zarówno w Mławie, jaki i na oddziale onkologii w Warszawie. Iga to mała wojowniczka, która dzielnie wszystko znosi. - Nigdy się nie skarży. Nie kaprysiła nawet jak musiała przez 32 dni zimą o godzinie 7:15 być na izbie przyjęć i jechać karetką na naświetlania. Musiała jeszcze przyjąć 7 tabletek, plus 4 kroplówki. Nie słyszałam od niej słowa skargi, ani pytania: dlaczego?. Ona jest taka dobra, wrażliwa. Nawet panie pielęgniarki o niej mówią „dziecko słońce” – opowiada dumna mama. Dziecko potrafi pocieszyć rodziców. - Denerwowaliśmy się czekając na wyniki badań. Wysłałam męża, żeby się dowiedział. Z daleka dał znać, że jest dobrze. Mówię „Iga wszystko dobrze”. A jej łzy jak groszek spływają po policzkach i mówi „a widzisz, a tak się martwiłaś” - wspomina mama.
W szkole
pytają o Igę
pytają o Igę
Iga przed chorobą uczyła się w Szkole Podstawowej nr 4 w Mławie. Teraz ma indywidualny tok nauczania, więc kontakt z rówieśnikami jest utrudniony. Jednak w szkole nie zapomnieli o dziewczynce. – Ta szkoła jest wyjątkowa. Najbardziej poruszyło mnie, że dzieciaki, rodzice, nauczyciele tak niesamowicie angażują się we wsparcie dla nas. Starają się nas odwiedzać. Są na bieżąco. Dzieci z klasy Igi dopytują Dominika (braciszka) o zdrowie siostry, przytulają go. Wsparcia udziela nam bardzo wiele osób, także księża z parafii św. Jana Kantego, doktor Dusińska. Czujemy, że nie jesteśmy sami, to coś pięknego. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego – wyznaje mama.
Potrzebne wsparcie walce
o życie dziecka
o życie dziecka
Leczenie nowotworu jest za darmo, ale cała ,,otoczka” już nie. Chodzi tu m.in. o bardzo drogie leki, które Iga musi stale przyjmować, dojazdy, utrzymanie podczas długich pobytów, trwające ponad rok leczenie choroby współistniejącej – gronkowca, obuwie specjalistyczne, sprzęt do rehabilitacji itp. Iga źle znosi długotrwały pobyt w szpitalu. - Z zalecenia psycholog z oddziału onkologii zabieramy Igę na przepustki do szpitalnego hotelu, aby choć na chwilę zmieniła otoczenie. Doba w hotelu dla matki z dzieckiem kosztuje 76 zł. Paliwo na jeden wyjazd to wydatek 100 zł. Czasami nie ma apetytu. Trzeba jej kupować to, na co w danej chwili ma ochotę. To kosztuje. Na same tylko leki, od połowy listopada do grudnia, poszło 4000 zł – mówi mama. Zbiera faktury. Na tej podstawie fundacja, czerpiąc z subkonta Igi, zwraca wydatki. Ale to pod warunkiem, że są tam jakieś środki. Ostatnio zostało 300 zł, a rodziców czekają kolejne wydatki. Sytuację utrudnia fakt, że tata Igi (z zawodu kierowca) stracił pracę. – Mąż miał pracę, kiedy Iga zachorowała, ale mu podziękowano. Obecnie nikt nie chce go zatrudnić, bo nie jest dyspozycyjny. Musi z nami jeździć. Na początku, kiedy trzeba było Igę przebierać, nie dawałam sobie rady, bo ona waży tyle, co ja – mówi pani Wioletta. Z tych względów rodzinie jest ciężko. Rodzice potrzebują pomocy finansowej. Wszyscy, którzy chcą pomóc proszeni są o kontakt z rodzicami dziecka pod nr tel. 505 691 012. Więcej informacji można też uzyskać na facebook -u mamy Wioletty Rudnickiej lub wchodząc na profil „Pomoc dla Igusi w walce z nowotworem”.
Czytaj e-wydanie
TUTAJ ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: kliknij Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Iwona ŁazowaPochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez