Piątek, 17 maja 2024. Imieniny Brunony, Sławomira, Wery

Mama nie traci nadziei, bo Iga to mała wojowniczka

2016-01-27 11:07:15 (ost. akt: 2016-01-27 11:32:05)
Iga z mamą i bratem Dominikiem

Iga z mamą i bratem Dominikiem

Autor zdjęcia: Iwona Łazowa

Podziel się:

– Chcę wyzdrowieć – wyznaje 10-letnia Iga Rudnicka. W przyszłości planuje zostać lekarzem, aby pomagać chorym dzieciom, takim jak ona. Dziewczynka ma nowotwór mózgu. Poznała ból i cierpienie. Ciężka choroba zmieniła jej wygląd, ale Igi nie złamała! Rodzice walczą o życie dziecka i potrzebują wsparcia.

Iwona Łazowa
i.lazowa@kuriermlawski.pl

Rodzice dowiedzieli się o chorobie dziecka 24 sierpnia 2014 roku. - Iga wcześniej praktycznie nie chorowała. Sugerowano nam, że to zatrucie. Okazało się, że guz mózgu. Praktycznie w ostatniej chwili dojechaliśmy do centrum zdrowia dziecka, gdzie Igusię operowano – opowiada pani Wioletta, mama Igi. Straszna diagnoza zmieniła życie rodziny. Iga przechodzi kolejne terapie. Wyruszając z dzieckiem do Warszawy rodzice zabierają wszystko, co potrzebne do życia. Nauczeni doświadczeniem, kiedy to pojechali na rezonans, a zostali dwa tygodnie. - Ostatnio Igusia przyjęła 11 chemioterapię w tabletkach. Wcześniej miała cykle bardzo ciężkiej chemii. Później była radioterapia, 32 dni naświetlania. Praktycznie w zeszłym tygodniu byliśmy cały czas w szpitalu. Iga wyczerpała już limit tabletkowy. 16 lutego czeka nas rezonans. Mamy nadzieję na stabilizację. To byłoby piękne – mówi mama.

Ona jest taka
dobra, wrażliwa

Ciężka choroba odmieniła wygląd (miała długie piękne włoski), ale nie załamała dziewczynki. – Chcę wyzdrowieć – mówi Iga, zapytana o marzenia. Lubi malować i rysować. W przyszłości planuje zostać lekarzem, aby pomagać chorym dzieciom. Jest lubiana. Ma koleżanki zarówno w Mławie, jaki i na oddziale onkologii w Warszawie. Iga to mała wojowniczka, która dzielnie wszystko znosi. - Nigdy się nie skarży. Nie kaprysiła nawet jak musiała przez 32 dni zimą o godzinie 7:15 być na izbie przyjęć i jechać karetką na naświetlania. Musiała jeszcze przyjąć 7 tabletek, plus 4 kroplówki. Nie słyszałam od niej słowa skargi, ani pytania: dlaczego?. Ona jest taka dobra, wrażliwa. Nawet panie pielęgniarki o niej mówią „dziecko słońce” – opowiada dumna mama. Dziecko potrafi pocieszyć rodziców. - Denerwowaliśmy się czekając na wyniki badań. Wysłałam męża, żeby się dowiedział. Z daleka dał znać, że jest dobrze. Mówię „Iga wszystko dobrze”. A jej łzy jak groszek spływają po policzkach i mówi „a widzisz, a tak się martwiłaś” - wspomina mama.

W szkole
pytają o Igę

Iga przed chorobą uczyła się w Szkole Podstawowej nr 4 w Mławie. Teraz ma indywidualny tok nauczania, więc kontakt z rówieśnikami jest utrudniony. Jednak w szkole nie zapomnieli o dziewczynce. – Ta szkoła jest wyjątkowa. Najbardziej poruszyło mnie, że dzieciaki, rodzice, nauczyciele tak niesamowicie angażują się we wsparcie dla nas. Starają się nas odwiedzać. Są na bieżąco. Dzieci z klasy Igi dopytują Dominika (braciszka) o zdrowie siostry, przytulają go. Wsparcia udziela nam bardzo wiele osób, także księża z parafii św. Jana Kantego, doktor Dusińska. Czujemy, że nie jesteśmy sami, to coś pięknego. Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego – wyznaje mama.

Potrzebne wsparcie walce
o życie dziecka

Leczenie nowotworu jest za darmo, ale cała ,,otoczka” już nie. Chodzi tu m.in. o bardzo drogie leki, które Iga musi stale przyjmować, dojazdy, utrzymanie podczas długich pobytów, trwające ponad rok leczenie choroby współistniejącej – gronkowca, obuwie specjalistyczne, sprzęt do rehabilitacji itp. Iga źle znosi długotrwały pobyt w szpitalu. - Z zalecenia psycholog z oddziału onkologii zabieramy Igę na przepustki do szpitalnego hotelu, aby choć na chwilę zmieniła otoczenie. Doba w hotelu dla matki z dzieckiem kosztuje 76 zł. Paliwo na jeden wyjazd to wydatek 100 zł. Czasami nie ma apetytu. Trzeba jej kupować to, na co w danej chwili ma ochotę. To kosztuje. Na same tylko leki, od połowy listopada do grudnia, poszło 4000 zł – mówi mama. Zbiera faktury. Na tej podstawie fundacja, czerpiąc z subkonta Igi, zwraca wydatki. Ale to pod warunkiem, że są tam jakieś środki. Ostatnio zostało 300 zł, a rodziców czekają kolejne wydatki. Sytuację utrudnia fakt, że tata Igi (z zawodu kierowca) stracił pracę. – Mąż miał pracę, kiedy Iga zachorowała, ale mu podziękowano. Obecnie nikt nie chce go zatrudnić, bo nie jest dyspozycyjny. Musi z nami jeździć. Na początku, kiedy trzeba było Igę przebierać, nie dawałam sobie rady, bo ona waży tyle, co ja – mówi pani Wioletta. Z tych względów rodzinie jest ciężko. Rodzice potrzebują pomocy finansowej. Wszyscy, którzy chcą pomóc proszeni są o kontakt z rodzicami dziecka pod nr tel. 505 691 012. Więcej informacji można też uzyskać na facebook -u mamy Wioletty Rudnickiej lub wchodząc na profil „Pomoc dla Igusi w walce z nowotworem”.

Czytaj e-wydanie
Podziel się informacją: 



Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. 

Swoją stronę założysz TUTAJ ".

Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: kliknij 
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Iwona Łazowa


Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB