Chiny kojarzone z fabryką świata, to kraj pełen sprzeczności. Dawid Kask z Mławy – student III roku sinologii na Uniwersytecie Gdańskim opowiada o swoim pobycie w Chinach. Zdradza dlaczego inni Azjaci śmieją się z Chińczyków, a Europejczycy czują się tam jak gwiazdy.
Mławianin Dawid Kask wrócił z Chin do Polski w lutym 2015 r. W tzw. Państwie Środka był dzięki stypendium, w ramach studiów sinologii. Jest to nauka o Chinach, języku chińskim i kulturze. Podczas pobytu w Chinach prowadził blog-a. Po powrocie, swoimi wrażeniami podzielił się z nami.
Więcej przytakiwał
niż mówił
Fascynował się kulturą Chin i Japonii od dziecka. Wtedy próba nauki języka nie powiodła się. - Babcia kupiła dla mnie słownik języka japońskiego, zdawałoby się języka podobnego do chińskiego - bo obydwa języki korzystają ze znaków chińskich. Jednak w Mławie nie udało się nauczyć. Brakowało fachowego wsparcia. Nie było kogoś kto by nade mną stał „z kijem” i zachęcał do roboty – żartuje młody mławianin. Wyjechać do Chin próbował w trakcie studiowania... romanistyki. Jednak okazja pojawiła się dopiero po obronie licencjatu z romanistyki, kiedy to zaczął studiować sinologię. Uczył się języka po 3-4 godziny dziennie na zajęciach, a potem mniej więcej tyle samo w domu. Po pół roku intensywnych studiów w grupie kolegów i koleżanek pojechał do Chin. Przez pierwsze dwa tygodnie więcej przytakiwał niż mówił. Potem miejscowi byli mile zaskoczeni, że „biały człowiek” może mówić po chińsku.
Zderzenie z „kulturą”
dalekiego wschodu
dalekiego wschodu
Mławianin pojechał do Pekinu – stolicy Chin. - Na lotnisku czekał Chińczyk z naszymi zdjęciami, jak z listu gończego. Okazało się, że zorganizował wielki autobus na 50 osób, a nas było czworo – Dawid opowiada o pierwszych chwilach w Pekinie. Studiowanie w Chinach wygląda nieco inaczej niż w Polsce. Mieszkał w kampusie odgrodzonym od miasta. Przy każdej bramie stali strażnicy. Wojskowych zauważył też na ulicach. Z „kulturą” tego kraju po raz pierwszy zetknął się na kampusie. W Pekinie można zrobić zakupy w znanych i u nas marketach. Pierwsza wyprawa na zakupy zakończyła się nieprzyjemnie. Mieli jechać do supermarketu autokarem podstawionym na teren kampusu. Dawid do tej pory nie wie dlaczego w środku zostali sami Azjaci, a Polaków wyproszono. Jednak ponownie nie zetknął się z czymś takim. Generalnie obcokrajowców z zachodu traktowano dobrze.
Mówili, że jestem
zachodnim barbarzyńcą. Zetknął się z różnymi opiniami o Europejczykach. - Widzą w nas ideał piękna lub zachodnich najeźdźców - mówi. Z drugiej strony ludzie o europejskich rysach wzbudzają zainteresowanie. Mogą poczuć się jak gwiazdy. A to dlatego, że Chińczycy na każdym kroku robią im zdjęcia. Zaskakują przy tym pomysłowością. - Pamiętam jedno zdarzenie. Podczas spaceru po Placu Niebiańskiego Spokoju, na wprost szła grupa osób trzymających się za ręce. W pewnym momencie rozstąpili się, między nimi był ktoś z aparatem, kto zrobił zdjęcie mnie i moim polskim znajomym – opowiada Dawid. Pojechał do Państwa Środka z przekonaniem, że to fabryka świata, ale i kraj o jednej z najstarszych kultur świata. Większe wrażenie zrobił na nim Chiński Mur niż sama kultura. - Miałem zderzenie z rzeczywistością. Chińczycy to naprawdę prości ludzie – opowiada student. - Chiny, Japonia, Korea zdawałoby się, że to podobne kultury. Ludzie wyglądają podobnie, ale to trzy różne światy. Towarzysz Mao zniszczył w Chińczykach wszystko co piękne i wyjątkowe. Podczas rewolucji kulturalnej profesorów zdegradowali do roli chłopów a chłopów wynieśli wyżej. Moja dziewczyna opowiadała, że jej dziadek był kiedyś profesorem. Wysłali go na prowincję, żeby uprawiał rolę. Teraz większość lepiej rozwiniętych krajów Azji śmieje się z Chińczyków, z tego jak oni się zachowują. Chińczycy jednak szczycą się swoją kulturą. Mówili, że jestem zachodnim barbarzyńcą, a oni mają pięć tysięcy lat kultury – uważa Dawid. Jedno jest pewne, w Chinach lubią sobie pośpiewać. - U nas idzie się do pubu i śpiewa. W Pekinie są specjalne lokale przeznaczone na karaoke. Zamawia się pokój w którym można śpiewać. Można przynieść jedzenie i picie, ale generalnie chodzi o śpiewanie – mówi.
Mówili, że jestem
zachodnim barbarzyńcą. Zetknął się z różnymi opiniami o Europejczykach. - Widzą w nas ideał piękna lub zachodnich najeźdźców - mówi. Z drugiej strony ludzie o europejskich rysach wzbudzają zainteresowanie. Mogą poczuć się jak gwiazdy. A to dlatego, że Chińczycy na każdym kroku robią im zdjęcia. Zaskakują przy tym pomysłowością. - Pamiętam jedno zdarzenie. Podczas spaceru po Placu Niebiańskiego Spokoju, na wprost szła grupa osób trzymających się za ręce. W pewnym momencie rozstąpili się, między nimi był ktoś z aparatem, kto zrobił zdjęcie mnie i moim polskim znajomym – opowiada Dawid. Pojechał do Państwa Środka z przekonaniem, że to fabryka świata, ale i kraj o jednej z najstarszych kultur świata. Większe wrażenie zrobił na nim Chiński Mur niż sama kultura. - Miałem zderzenie z rzeczywistością. Chińczycy to naprawdę prości ludzie – opowiada student. - Chiny, Japonia, Korea zdawałoby się, że to podobne kultury. Ludzie wyglądają podobnie, ale to trzy różne światy. Towarzysz Mao zniszczył w Chińczykach wszystko co piękne i wyjątkowe. Podczas rewolucji kulturalnej profesorów zdegradowali do roli chłopów a chłopów wynieśli wyżej. Moja dziewczyna opowiadała, że jej dziadek był kiedyś profesorem. Wysłali go na prowincję, żeby uprawiał rolę. Teraz większość lepiej rozwiniętych krajów Azji śmieje się z Chińczyków, z tego jak oni się zachowują. Chińczycy jednak szczycą się swoją kulturą. Mówili, że jestem zachodnim barbarzyńcą, a oni mają pięć tysięcy lat kultury – uważa Dawid. Jedno jest pewne, w Chinach lubią sobie pośpiewać. - U nas idzie się do pubu i śpiewa. W Pekinie są specjalne lokale przeznaczone na karaoke. Zamawia się pokój w którym można śpiewać. Można przynieść jedzenie i picie, ale generalnie chodzi o śpiewanie – mówi.
Wiosna w Pekinie
była przepiękna
W Państwie Środka dzięki super szybkim pociągom można pokonać wielkie odległości, dość sprawnie dojechać do innych części kraju. Dawid był pod wrażeniem szybkości oraz punktualności pociągów. Także w Pekinie były rzeczy które zaskakiwały. - Wiosna w Pekinie była przepiękna. Któregoś dnia na drzewach zakwitły kwiaty. Myśleliśmy, że ktoś je nocą przykleił. Było pięknie, szczególnie jak nie było smogu. No i temperatura była w sam raz, jakieś 20 stopni. Później było za gorąco i to trochę zniechęciło mnie do pekińskiego klimatu – mówi – latem temperatury ponad 30 stopni i duża wilgoć, a zimą powietrze suche jak pieprz i duże wiatry. Ciekawe jest to, że Chińczycy nie kupują swoich towarów gorszego gatunku. - Wysyłają to na zachód, bo zachód chce taniego, słabego produktu. Tak naprawdę oni mają najlepsze iPhon – y. Mają swoje marki. A gaże w fabrykach w Pekinie mogą sięgać dwóch tysięcy złotych, w przeliczeniu na naszą walutę – dodaje.
Chińczycy pizzę
jedzą... pałeczkami
jedzą... pałeczkami
Na pekińskiej uczelni studiuje sporo obcokrajowców. Najwięcej jest studentów m.in. z Indonezji, Tajlandii i Korei. Spotykał też Wenezuelczyków i Francuzów. Jednak nie każdy obcokrajowiec przyjechał po wiedzę. Wizę studencką można wykorzystać na różne sposoby. - Jeden Francuz, po zdobyciu wizy studenckiej, jeździł po kraju, pracował jako model i grał w filmach – wspomina nasz student. Stypendium pokrywało koszty podróży i zakwaterowania. Wyżywienie Dawid organizował za własne pieniądze. Stołował się na ogromnej stołówce na terenie uczelni - Kilka dań mi zasmakowało, jak bułeczki na parze, pierogi - opowiada. Na uczelni czekało go sporo nauki. Był też czas na miłość. Swoją dziewczynę poznał podczas spotkania prezentującego Polskę i prowincję Yunnan, po którym uczestnicy wymienili się kontaktami. - Wybrałem najładniejszą dziewczynę i napisałem na WeChacie, najpopularniejszym chińskim komunikatorze. Zdziwiła się, ale zgodziła się spotkać – opowiada. Na pierwszą randkę przyszła z kolegą. Umówili się w świątyni, gdzie w tym czasie była wystawa czapek. – Obejrzeliśmy wystawę. Potem kolega sobie poszedł, a my weszliśmy do restauracji. U nich takie lokale wyglądają inaczej. Najczęściej wszystko stawiane jest na środku, na obrotowym blacie, a każdy wybiera sobie to co chce z półmisków. O nożu i widelcu można zapomnieć. Chińczycy nawet pizzę jedzą... pałeczkami – wspomina. Sam związek nie przetrwał. - Kiedy miałem wracać do Polski uznaliśmy, że związek na odległość nie ma sensu. Co dalej? Dawid będzie się starał o kolejne stypendium umożliwiające wyjazd do Chin, a to w ramach studiów magisterskich. Tym razem chce pojechać do innego miasta niż stolica Państwa Środka. W przyszłości chce zostać tłumaczem."
Iwona Łazowa
Czytaj e-wydanie
TUTAJ ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: kliknij Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Iwona ŁazowaPochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Kolezanka #1806217 | 95.40.*.* 1 wrz 2015 16:27
Super Dawid! Gratulacje i powodzenia w nastepnym wyjezdzie!
! odpowiedz na ten komentarz
Zbyszek #1809055 | 89.228.*.* 5 wrz 2015 11:03
no nieźle
! odpowiedz na ten komentarz