Jolanta Olszewska ma zastrzeżenia do leczenia przychodni w Konopkach. - Czuję się pokrzywdzona. Lekarz nie podjął się leczenia, lekceważąc dolegliwości – mówi. W konfrontacji z pacjentką lekarz odpiera oskarżenia, zarzucając jej między innymi roszczeniową postawę.
Z opieki lekarskiej w przychodni w Konopkach mieszkanka Strzałkowa (w gminie Stupsk) korzystała ponad 20 lat. Zapisała tam także swoich bliskich. W ciągu ostatniej dekady leczyła chorobę kręgosłupa. Teraz oskarża lekarza rodzinnego o lekceważenie jej dolegliwości i niewłaściwe leczenie oraz zbyt rzadkie badania specjalistyczne. - Chcę ostrzec innych przed tym lekarzem, dlatego postanowiłam swoją sprawę nagłośnić w „Kurierze” – usłyszeliśmy od Jolanty Olszewskiej.
Czuje się
pokrzywdzona
pokrzywdzona
Dzieli się doświadczeniami. - W ciągu 10 lat miałam tylko dwa prześwietlenia. Pierwsze skierowanie dostałam kiedy przestałam chodzić. Drugie, kiedy z bólu już nie spałam, bo drętwiała mi ręka, a pracowałam fizycznie – mówi Jolanta Olszewska. Swoje wizyty w przychodni w Konopkach kwituje krótko. - Pan doktor na przywitanie pisał receptę na leki przeciwbólowe i nerwicę. Przez lata wmawiał, że nic więcej nie da się zrobić, że po czterdziestce trzeba cierpieć. W pewnym momencie przez ból kręgosłupa nie mogłam chodzić, a lekarz diagnozował rwę kulszową lub korzonki – opowiada 48–letnia pani Jolanta. - Od siedmiu lat nie chodzę na rehabilitacje, bo potrzebne było aktualne prześwietlenie kręgosłupa, którego wymagał lekarz z poradni rehabilitacyjnej, a na które nie dostałam skierowania od lekarza rodzinnego - dodaje. W ocenie kobiety lekarz nie przyłożył się do leczenia. - Dopiero w Ciechanowie uzyskałam pomoc. Jest nadzieja, że jakoś będę funkcjonować – mówi. Co więcej kobieta twierdzi, że lekarze z Ciechanowa i Warszawy uratowali jej syna, diagnozując i operując wadę serca.
Przeniosła się
do Ciechanowa
do Ciechanowa
O zmianie lekarza rodzinnego zdecydował przypadek. - Lekarz z Konopek nie rozpoznał choroby serca u mojego 25-letniego syna. Zamiast na badania specjalistyczne skierował go do psychiatry. Zlekceważył też zalecenia wykonania badań od lekarzy pogotowia, gdzie po ataku serca trafił syn – zdaniem kobiety. - Podczas wizyty u mnie syn nie powiedział o bólach serca. Mówił tylko, że nie może spać – odpowiedział na to lekarz z Konopek. Zaniepokojona pogarszającym się stanem syna matka szukając ratunku zadzwoniła do NFZ. - Tam, kiedy usłyszano o objawach, doradzono natychmiastową zmianę lekarza – opowiada pani Jolanta. Lekarze z przychodni w Ciechanowie, gdzie zapisała siebie i syna, zadziałali błyskawicznie. W trybie pilnym operowano syna pani Jolanty w Warszawie. - Uratowali mu życie – uważa matka. Specjaliści zajęli się także panią Jolantą. - Po serii badań w Ciechanowie okazało się, że pół kręgosłupa mam w rozsypce. Lekarze wykryli liczne zwyrodnienia, których wcześniej nie było – mówi była pacjentka przychodni w Konopkach.
Lekarz odpiera
zarzuty
zarzuty
W naszej obecności doszło do konfrontacji byłej pacjentki z lekarzem. Gdy chodzi o życie i zdrowie, czasem emocje biorą górę. - Panie doktorze. Dlaczego pan nie skierował nas na badania. Dlaczego pan to zrobił – zapytała wzburzona kobieta. Lekarz zaprzeczył oskarżeniom. W swojej ocenie leczył zgodnie ze sztuką lekarską. - Pani nie jest lekarzem – dodał w odpowiedzi na zastrzeżenia. Odparł, że pacjentka była u specjalistów. Na dowód okazał skierowania, które wystawił. - Proszę zobaczyć w 2007 roku było skierowanie na rentgen i do neurologa, rehabilitacja, przedłużenie zwolnienia na rehabilitację. W 2008 roku było kolejne skierowanie na prześwietlenie z informacją, że pacjentka jest w okresie rehabilitacji. Tu mamy skierowanie do ortopedy z 2012 roku. W 2013 roku było skierowanie do neurologa. Następnie leczenie po prześwietleniu kręgosłupa z informacją, że w okresie zaostrzeń leki przeciwzapalne, przeciwbólowe oraz uspokajające – prezentuje nam kartę chorobową lekarz. - Zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa już się nie cofnie. Stosuje się tylko leki przeciwzapalne, przeciwbólowe i rehabilitacja. Innego leczenia nie ma. Są tak zwani pacjenci roszczeniowi – usłyszeliśmy od lekarza. Każda strona ma swoje racje.
Iwona Łazowa
Czytaj e-wydanie
TUTAJ ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: kliknij Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Iwona ŁazowaPochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
praktykująca pacjentka #1792117 | 178.42.*.* 11 sie 2015 00:28
Znamy to na pamięć. Pacjent roszczeniowy to taki , który chce żyć i żąda by go leczyć w ramach NFZ, bo na prywatne leczenie go nie stać. Pacjent nieroszczeniowy - chory, biedny i czeka tylko na śmierć bo o leczeniu musi zapomnieć.
! odpowiedz na ten komentarz