Piątek, 19 kwietnia 2024. Imieniny Alfa, Leonii, Tytusa

Rolnik walczy z PKP o wjazdy

2014-07-16 09:19:50 (ost. akt: 2014-07-16 09:24:22)
- Brak dojazdu zablokuje naszą działalność – mówi pan Jerzy

- Brak dojazdu zablokuje naszą działalność – mówi pan Jerzy

Autor zdjęcia: Iwona Łazowa

Podziel się:

Anna i Jerzy Wawrzyńczak ze Stupska, których posesja „sąsiaduje” z budowanym wiaduktem, domagają się od PKP zapewnienia wjazdów przemysłowych do ich gospodarstwa. - Nie ujęli nas w planach, a brak dojazdu zablokuje nam działalność – twierdzi pan Jerzy. Po tym jak sprawą zainteresowała się redakcja „Kuriera” kolej zaczęła z rolnikami rozmawiać.

Wawrzyńczakowie to uznani hodowcy bydła i liderzy w produkcji mleka w powiecie mławskim. Gospodarują na wielką skalę. Na ich posesję zajeżdżają ogromne mleczarki oraz samochody dostawcze. Wiadukt kolej buduje im po sąsiedzku. Przed rozpoczęciem inwestycji rolnicy korzystali z dwóch wjazdów.

Brak dojazdu uniemożliwi
nam gospodarowanie

Sytuacja pogorszyła się wraz z postępem prac przy wiadukcie. Obecnie pozostał jeden 9 – metrowy wjazd. Drugi rozebrano, bo znajdował się na gruntach, które rolnikom zawłaszczono pod budowę. Teraz mleczarkom trudno wyjechać z gospodarstwa. - Jesteśmy zobowiązali umową z firmą odbierającą mleko, że zapewnimy odpowiedni dojazd do gospodarstwa. 9 metrowy wjazd nam nie wystarczy – mówi Jerzy Wawrzyńczak. Rolnicy twierdzą, że w obecnym kształcie projektu będą mieli ogromne problemy z odstawianiem mleka (18 tysięcy litrów co dwa dni), gdyż na posesję będą miały utrudniony wjazd i wyjazd tiry o ładowności 24 tony i mleczarki.
- Brak dojazdu uniemożliwi nam gospodarowanie. Nie będzie możliwości odstawiania mleka. A wszystko mamy ustawione pod tę produkcję – dodaje pani Anna. Rolnicy próbowali interweniować na kolei, po tym jak drogą nieoficjalną dowiedzieli się o zmianach w projekcie. - Wjazdów do naszego gospodarstwa nie uwzględniono w nowym planie – mówi pan Jerzy. Wysłali do PKP pisma w tej sprawie. Poprosili też o interwencję w redakcji „Kuriera”.

Droga jak
w filmie Barei?

W PKP są zdania, że idzie zgodnie z przepisami i po uzgodnieniach projektu ze stronami. - Tak, ale nikt nie informował o dotyczących nas zmianach w projekcie – mówi Anna Wawrzyńczak. Na kolei zdają się nie wiedzieć problemu. - Na tym etapie projektowania, uzyskiwania niezbędnych decyzji i pozwoleń nie wpłynęły od Pana Wawrzyńczaka jakiekolwiek uwagi odnośnie wjazdów na jego posesje. Inwestycja w żaden sposób nie koliduje i nie ogranicza istniejących dotychczasowych wjazdów na posesje Pana Wawrzyńczaka – twierdzi Maciej Dutkiewicz z działu prasowego PKP PLK. Wawrzyńczakowie są innego zdania. - Nawet drogę z wiaduktu budowano o 20 cm niższą od istniejącej drogi gminnej – mówi pan Jerzy. Kolej tego nie potwierdza. - Prace przy budowie wiaduktu i dróg trwają, więc nie jest to jeszcze stan końcowy drogi. Nie wiemy zatem na jakiej podstawie jest informacja, że droga będzie o 20 cm niżej od istniejącej. Zarówno Wykonawca jak i nadzorujący pracę Inżynier nie potwierdzają tego faktu - twierdzi Maciej Dutkiewicz z działu prasowego PKP PLK. Rolnik obstaje przy swoim. Jego zdaniem poziom drogi zaczęto podnosić dopiero niedawno, po tym jak sprawa trafiła do „Kuriera”.

Nie mogą zostawić
mnie bez wjazdu

Jednak są i inne efekty naszego zainteresowania. 3 lipca podczas spotkania pana Jerzego z inspektorem nadzoru budowlanego uzgodniono miejsca wjazdów na dwie działki. - Pozwolono mi poszerzyć o trzy metry istniejący 9 - metrowy wjazd. 12 metrowy wjazd powinien wystarczyć. – informuje pan Jerzy. Uzgodnienia trwają. W międzyczasie wynikła jeszcze kwestia dojazdu na działkę po drugiej stronie wiaduktu. - Tam w ogóle nie mam dojazdu. Domyślam się, że nie mieli tego w planach. Teraz odsyłają mnie do kolejnych osób. Kolej nie może zostawić mnie bez wjazdu – mówi.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB