Tak wygląda rejestracja do lekarzy w mławskich przychodniach

Kolejki w przychodniach, długie czekanie za numerkiem, a potem często i z numerkiem, to norma w całym kraju - o ile chcemy skorzystać z opieki zdrowotnej, refundowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia. - Przychodzę do przychodni na godz. 7 rano. Ale okazuje się, że i tak może nie być dla mnie numerka. Chciałbym zapytać, czemu nas pacjentów zmusza się do wstawania rano? Dlaczego niemożliwe jest zapisanie się do lekarza w dowolnym momencie? - pyta Wiesław Kiwit. Jak mówi, takie właśnie, wygodne dla pacjentów rozwiązanie jest stosowane na przykład w poradniach stomatologicznych. - Dlaczego nie można tego zastosować w innych przychodniach? - docieka czytelnik „Kuriera”. O opinię w tej sprawie poprosiliśmy kierownika jednej z mławskich przychodni lekarza Zbigniewa Rutkowskiego. Jak podkreślił, o formie rejestracji pacjentów mówią przepisy, których zakłady opieki zdrowotnej muszą przestrzegać. - W naszej przychodni rejestracja prowadzona jest od godz. 8 rano. Oczywiście jest też możliwa rejestracja przez telefon. Ale pierwszeństwo mają ci, którzy stoją przy okienku – mówi Zbigniew Rutkowski. Jak zaznacza, przyczyn obecnego stanu rzeczy, czyli kolejek w przychodniach, jest wiele. Jednak głównym powodem jego zdaniem jest to, że lekarzy jest po prostu za mało.

Przepisy
są dość ogólne

Jak poinformował nas Piotr Kalinowski z warszawskiego oddziału NFZ, o rejestracji pacjentów mówi art 13. załącznika do rozporządzenia ministra zdrowia z 6 maja 2008 r. dotyczącego udzielania świadczeń opieki zdrowotnej. - Ale te przepisy zawierają tak naprawdę dość ogólne postanowienia – zaznacza Piotr Kalinowski. Rzeczywiście tak jest. Wspomniany przez niego artykuł mówi o możliwości rejestracji osobistej, za pośrednictwem telefonu albo osoby trzeciej. Zakład opieki zdrowotnej powinien też ustalić termin przyjęcia pacjenta przez lekarza w danej poradni czy przychodni. Czy aby spełnić to założenie trzeba stać w kolejce do okienka rano po numerek? Czy może wystarczy przyjść po południu lub tylko zadzwonić i zapisać się na wolny termin, jakby sobie życzył tego nasz czytelnik? Tego przepisy nie precyzują, decydują same przychodnie.

Zapisują się
i nie przychodzą

Praktyka wskazuje na to, że lekarze raczej nie są zwolennikami umówionych na konkretny termin wizyt w ramach NFZ. Przyczyny tego tłumaczy dyrektor mławskiego szpitala Jacek Białobłocki. - Proszę zauważyć że około 30% pacjentów nie zgłasza się na umówione wizyty. W poradniach specjalistycznych, na przykład w mojej kardiologicznej, pacjent musi potwierdzić telefonicznie, że przyjdzie na wizytę. Inaczej numerek przepada lub jest oferowany innemu. Lekarz nie może czekać na pacjenta, notując "puste przebiegi" po 30-40 minut, bo ktoś nie przyszedł na umówiony termin. A potem wszyscy chcą wejść do lekarza w tym samym momencie – objaśnia dyrektor szpitala. I podkreśla, że Polska ma najmniej lekarzy w Europie. - I dlatego to pacjent musi poczekać na lekarza, a nie lekarz na pacjenta – tłumaczy Białobłocki. Interesujące wyjaśnienie problemu przedstawił właściciel jednej z mławskich przychodni Grzegorz Ceryn. - Tam gdzie są limity, tam są i kolejki. Gdyby ilość usług oferowanych przez NFZ była wystarczająca, to nie byłoby tego typu problemów. Ale że są limity, to przy zapisywaniu się do lekarza, obowiązuje w pewien sposób zasada „kto pierwszy, ten lepszy” - mówi lekarz.

Robert Bartosewicz