Od stycznia 2026 roku płaca minimalna w Polsce wzrośnie do 4806 zł brutto. To decyzja, która – jak każda zmiana wynagrodzeń – budzi emocje zarówno wśród pracowników, jak i pracodawców. Liczby jednak mówią same za siebie.
Więcej w portfelu, ale nie spektakularnie
Osoba zarabiająca najniższą krajową otrzyma na rękę około 3606 zł. To wzrost o 2,7 procenta w porównaniu z obecnym poziomem. Dla wielu pracowników będzie to odczuwalna, choć niewielka poprawa. Zważywszy na rosnące ceny żywności, mieszkań i usług, podwyżka ta raczej zrekompensuje inflację niż znacząco poprawi standard życia.
Większy koszt dla firm
Z perspektywy przedsiębiorców sytuacja wygląda inaczej. Całkowity koszt zatrudnienia jednej osoby na minimalnym wynagrodzeniu wzrośnie do 5790 zł, czyli o 3 procent. Dla dużych firm może to być niewielkie obciążenie, lecz dla małych przedsiębiorców – zwłaszcza w handlu czy usługach – oznacza kolejne zwiększenie kosztów działalności. W wielu przypadkach może to skutkować ograniczeniem zatrudnienia lub przeniesieniem części kosztów na klientów.
Państwo największym beneficjentem
Najwięcej na zmianie zyska jednak Skarb Państwa. Do budżetu z tytułu podatków i składek od płacy minimalnej wpłynie około 2184 zł miesięcznie – o 3,5 procent więcej niż obecnie. Wzrost wpływów do kasy państwa będzie więc wyraźniejszy niż korzyści dla samych pracowników.
Kto wygrywa w tej układance?
Podwyżka płacy minimalnej zawsze ma podwójne oblicze. Z jednej strony zwiększa dochody najmniej zarabiających, z drugiej – generuje wyższe koszty po stronie firm i napędza fiskusa. Tym razem, patrząc na liczby, trudno oprzeć się wrażeniu, że największym zwycięzcą nowej stawki nie będzie ani pracownik, ani pracodawca, lecz państwo.







Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez